niedziela, 10 sierpnia 2014

Od razu przepraszam że nie pisałam ale byłam na obozie a dwa dni przed wyjazdem net mi nie działał a miałam prawie skończonego imagina. Wracając do obozu, był zajebisty byliśmy tam trzema drużynami za wygranie mistrzostw bo jechało pierwsze i drugie miejsce więc były 2 drużyny damskie 1 męska a jeszcze jedna miała w innym terminie. Miałyśmy o 8 rozruch potem śniadanie 3/2 treningi po 2 godziny i dyskotekę i w ogóle tam byli tacy zajebiści chłopacy, z prawie wszystkimi się zaprzyjaźniłam i w ogóle teraz piszemy. A na tej dyskotece połowa osób tańczyła (3 pary na piętrze się zawsze lizały, a niektórzy po prostu nie przychodzili) i na początku tańczył przeważnie tylko 1/2 chłopaków i oni to rozkręcali, i wgl z taki jeden chłopak mi się podobał i parę razy tańczyliśmy ale nie jestem taka głupia i się z nim nie lizałam. Ja chciałabym tam jeszcze na co najmniej tydzień pojechać! :/ I jeszcze w piątek mamy 2 obóz ale to klubowy bez chłopaków chociaż podobno mają mieszkać mniej więcej pół godziny drogi od naszego ośrodka tylko komu będzie chciało się jechać :(
A i wgl zaktualizowałam stare imaginy mam nadzieje że będą się podobać.
Macie linki do poprzednich części:
http://1dtocokocham.blogspot.com/2014/07/hej-to-bedzie-kolejny-imagin-z-paroma.html#comment-form
http://1dtocokocham.blogspot.com/2014/07/hej-co-tam-u-was-zawsze-mowie-tylko-o.html#comment-form
http://1dtocokocham.blogspot.com/2014/07/hej.html#comment-form
http://1dtocokocham.blogspot.com/2014/07/hejka.html#comment-form
http://1dtocokocham.blogspot.com/2014/07/hej-co-tam-juz-na-poczatku-tygodnia.html#comment-form
http://1dtocokocham.blogspot.com/2014/07/hejka_25.html#comment-form
http://1dtocokocham.blogspot.com/2014/07/hej-puki-co-udaje-mi-sie-dotrzymywac.html#comment-form

???#17 cz.8
A w niej były... Sztuczne cycki, durex i jeszcze jakieś kajdanki?! Dobra zresztą nie powinna mnie to dziwić to są chłopacy ale jednak jest mi tak jakoś dziwnie? Nie wiem. Postanowiłam już nic więcej nie ruszać i wziąć się za kolejny pokój. Więc poszłam do pokoju Pottera. Z nim niestety też musiałam się trochę pomęczyć ale skończyłam po pół godzinie. Zeszłam na dół i zobaczyłam jak idzie Niallowi. On jednak już kończył więc wróciłam do mojego pokoju i zobaczyłam co tam na fb. Niestety gdy weszłam zobaczyłam zdjęcie Jessicii. Zrobiła sobie zdjęcie w lustrze swoim iphonem.
"Super zdjęcie! Ty masz na serio taką wytapetowaną mordę, czy wyszła nowa wersja Photoshopa?" Nie mogłam się powstrzymać od komentarza. Zastanawiało mnie jedno: słit focia w lustrze, tona tapety czy to ideał dzisiejszej kobiety? Weszłam jeszcze na twittera, Harry napisał o naszej imprezie. Po chwili zamknęłam laptopa i zeszłam z powrotem na dół. Niall już odpoczywał na kanapie.
- I co posprzątałeś już?
- No, nie było tak źle jak oczekiwałem.
Przysiadłam się do niego na kanapę i zaczęliśmy oglądać Nieustraszonych. Po godzinie do domu wrócili chłopcy i położyli jedzenie z alkoholem na podłogę bo na stole by się nie zmieściło.
- To trzeba to wszystko gdzieś poupychać.- powiedział Liam.
- No a nie będzie to łatwe.- Było tak dużo rzeczy że nie wiedziałam czy wszystkie zjemy a co ważniejsze chyba nie będziemy mieć tyle miejsca żeby to porozstawiać.
- To nie fair powiedzieliście że my byśmy wykupili połowę sklepu a sami to samo zrobiliście.- udawał obrażonego.
- No bo nie chciało nam się sprzątać.
- Super, to za to wy musicie wszystko poukładać. Na stołach, na zewnątrz w barku i w ogóle.- powiedziałam.
- Ok.- odpowiedział znużony Zayn.
Ja postanowiłam wziąć długą kąpiel podczas gdy oni będą się męczyć, o tak tego mi trzeba.Z wody wyszłam dopiero po godzinie więc miałam całe pomarszczone palce. Na głowie zrobiłam sobie turban i owinęłam się ręcznikiem. Nie wiem kiedy wparowała Daniele do pokoju. Była już ubrana w sukienkę którą sobie kupiła gdy byłyśmy w centrum i miała mocny makijaż.
- Ty jeszcze nie ubrana?! Za godzinę zaczną się schodzić goście!
- No to co, założę tą głupią kieckę i gotowe.
- Nie do końca. Wiem że pewnie nie będziesz chciała ale muszę cię umalować.
- Nigdy w życiu!
- No proszę.
- Chyba oszalałaś! I tak to jest za dużo że będę w sukience.
- No zrób to dla mnie Chachi będziesz tak pięknie wyglądać.
- No dobra. Ale lekki.- nie wiem czemu jak ona mnie prosi tak łatwo ulegam. Przewróciłam oczami a ona pisnęła z radości.
Gdy mi już zrobiła makijaż podała mi torebkę.
- Torebka? Nie lubię torebek ponieważ zajmują mi ręce a ręce zawsze muszą być wolne w razie gdybym musiała kogoś walnąć.
- No dobra już ci to odpuszczę.
Gdy byłam gotowa spojrzałam na siebie w lustrze. Nie, to nie ja, ja tak nie wyglądam, co ja z sobą zrobiłam. Zeszłam na dół gdzie byli chłopcy, oczywiście już przygotowani tak jak ja. Gdy mnie zobaczyli byli na maksa zdziwieni.
- Co jądra wam poucinali że języki na wierzchu.- powiedziałam trochę wkurzona, jak inni chłopacy będą tak na mnie reagować to ja nie wiem jak wytrzymam.
- Nie tylko ślicznie wyglądasz.- powiedział Niall.
- Wyglądam jak dziwka.
- Nieprawda.
- Nie kłóć się ze mną.
- Będę się kłócił bo wyglądasz pięknie a nie jak dziwka.
Postanowiłam wyjść na zewnątrz gdzie było mnóstwo żarcia. Po postu spełnienie marzeń. Wzięłam do ręki jedną z wielu paczek chipsów i zaczęłam je jeść. Po około 10 minutach zaczęli się schodzić goście. Oczywiście większości z nich nie znałam ale to szczegół. Dopiero po kolejnych 20 minutach zauważyłam moją grupę, ucieszyłam się bo przynajmniej z kimś mogę normalnie pogadać.
[...]
Impreza rozkręciła się na dobre. Salon był po brzegi uzupełniony ludźmi tańczącymi w rytm muzyki a ja siedziałam przy barku pijąc kolejnego drinka. Po chwili ktoś do mnie podszedł lecz widziałam niewyraźnie.
- Nareszcie cię znalazłem.- powiedział chłopak którego widziałam w centrum.
- Spierdalaj.
- Zgrywasz niedostępną?- zapytał i podszedł do mnie bliżej. Ja wstałam ale on mnie złapał za nadgarstki, zatrzymał i obrócił w swoją stronę. -Wiesz? Każdy ma marzenia.- powiedział mi do ucha i po moim ciele przeszedł nieprzyjemny dreszcz.- A moim marzeniem jest wyruchanie cię tak żebyś jutro nie stanęła na nogi. A ty masz jakieś marzenia?
- Tak, wypierdalaj to jedno się spełni.- on jednak bardziej się zbliżył i przygryzł mi ucho chciałam się wyrwać ale za mocno mnie trzymał.- Lepiej mnie puść bo moje kolano jest niebezpiecznie blisko twojego krocza.
- Nie zrobisz tego.- powiedział pewnie.
- Chcesz się przekonać?
Chwilę się zawahał ale powiedział:
- Jestem pewny że tego nie zrobisz.
Nie mogłam dłużej wytrzymać więc kopnęłam go jak najmocniej i uciekłam. Wbiegłam w głąb tańczących ludzi żeby ten debil mnie nie zauważył. Po chwili ujrzałam Jessice a ona gdy mnie zobaczyła powiedziała.
- Hahahaha patrzcie jak Chachi się ubrała. Pewnie chciała wyglądać jakoś przed One Direction. Wiecie zaszpanować, komuś się spodobać ale niestety przy jej urodzie nic nie pomoże.- Zaśmiała się chamsko i spojrzała w stronę chłopców.
A ja stanęłam na krześle i zaczęłam.
- Dzięki, że czynisz mnie sławną. To dla mnie wiele znaczy: Ty, taka wieśniara nikomu nie znana czynisz ze mnie gwiazdę! Chcę żebyś wiedziała że nie obchodzi mnie żaden z 1D, weź ich wszystkich i nawet możesz sobie ich gwałcić, byle cicho! Wiedz że w moich oczach jesteś nikim, człowiekiem który uprzykrza życie ludziom, jakbyś zniknęła z tej planety nikt by się nie zorientował. Opsss sorry, na pewno jakiś idiota, bo już nie miał by kogo za darmo wydymać. Z mojej strony to tyle, jeżeli masz jakieś uwagi zatrzymaj dla siebie, ja nie mam zamiaru cię słuchać. Dziękuję, dobranoc.- Uśmiechnęłam się, zeszłam ze stołka i usiadłam do barku. Piłam kolejnego drinka gdy ktoś do mnie podszedł i wyciągnął mnie na parkiet. Akurat był wolny kawałek więc położył swoje ręce na moje biodra a moje zarzucił na swoją szyje. Po chwili zorientowałam się że to Malik. Oparłam swoją głowę na jego klacie a on co chwile szeptał mi do ucha. Gdy skończyła się piosenka odprowadził mnie z powrotem i zaczęliśmy swobodnie rozmawiać przy drinku.
- I jak się bawisz?
- Bez niektórych byłoby tu dużo lepiej.
- Mówisz o Jessice? To w końcu dziewczyna Harrego nie możemy jej stąd wywalić.
- Szkoda... Ale nie mówię tylko o niej, przyszło paru chłopaków których zaprosiła Danielle którzy strasznie mnie wkurzają.
- Jakich?
- Nie znasz ich, Danielle zresztą też nie po prostu gdy przymierzałam sukienkę zobaczyli mnie coś tam gadali i ona ich zaprosiła.
- No chyba że. Dobra chodź dalej tańczyć.
- Nie, zostaje tu ty idź lepiej wyrwać jakąś pannę.
- Właśnie wyrywam.
- Że niby mnie? Hahahah sory ale nie.
- Czemu jesteś do mnie tak nastawiona?
- Bo jak bym miała ocenić to jesteś bardziej moim bratem niż chłopakiem.- on natychmiast posmutniał.
- Dobra to zostanę tu.- powiedział przygnębiony.
- Nie, nie marnuj sobie wieczoru.
- Z tobą nie zmarnuje.
- Dobra jak widzę normalnie nie pójdziesz więc pamiętasz jak graliśmy w fife?
- No.
- To to jest twoje zadanie znajdź sobie jakąś laskę, bylebym to nie była ja.
- Nie, mogę iść ale nie będę szukał jakiejś panny na siłę.
- Na siłę? Człowieku prawie wszystkie dziewczyny na tej imprezie chciałyby być na moim miejscu idź się zabawić a nie.
- Dobra ale i tak nie poderwę żadnej dziewczyny. 
- Ok nie marudź i idź.
Wrócił na parkiet a ja dalej piłam alkohol. Po chwili podszedł do mnie Brandon.
- Czego tutaj chcesz?
- Nie możesz mnie traktować mnie normalnie?
- Głupie pytanie.- przewróciłam oczami.
- Dobra, przyszedłem tylko po wódkę i już idę.
- Ok.
Doszła do niego Dżajna i pocałowała go. Aż mi się nie dobrze zrobiło, chwila przecież ona mówiła że mu nie wybaczy. Pewnie chciała po prostu pocieszyć mnie i specjalnie to przy mnie powiedziała, no ale trudno.
- Czyli znów jesteście razem?
- My się nawet nie rozstaliśmy najpierw była tylko mała sprzeczka a potem się już pogodziliśmy.- odpowiedziała, czyli miałam racje okłamali mnie, ciekawe ile wypiła że ledwo stoi na nogach i mówi mi takie rzeczy.
Odeszli po chwili zostawiając mnie znowu samą po chwili ktoś do mnie podszedł i złapał mnie za tyłek ja bez wahania przywaliłam mu z całej siły w ryj. Gdy się odwróciłam zobaczyłam na podłodze kolejnego debila z centrum. Postanowiłam dużej nie czekać i zaczęłam się przeciskać pomiędzy ludźmi żeby wyjść na zewnątrz. Gdy wyszłam ledwo złapałam oddech, w środku między tymi spoconymi ludźmi nie da się wytrzymać. Oparłam się o ścianę i powoli wyrównywał mi się oddech.
- Wszystko okej?
Podniosłam głowę i ujrzałam Harrego. Chciałam do niego podejść ale niestety moja koordynacja ruchowa jest jaka jest do tego szpilki więc zachwiałam się lecąc na Stylesa. Oplótł ręce wokół mojej talii i stwierdził.
- Za dużo wypiłaś. Przyznaj się ile alkoholu w siebie wlałaś?- Oparłam głowę na jego ramieniu i zaczęłam przypominać sobie ostatnie 2 godziny.
- Około sześciu drinków, dwa piwa, cztery shoty z Niallem, dwa z Zaynem i jeden z Louisem - mocniej do niego przywarłam wyliczając moje poczynania. Harry zaśmiał się głośno robiąc odległość między nami, lecz nadal trzymając mnie wokół tali. Ejj nie! Wracaj!
- Mosz mocną głowę.- przyznał.
- Mhmm.- mruknęłam po czym zatraciłam się w jego oczach jak on cholernie seksownie wyglądał w tym świetle księżyca. Pierwszy raz miałam taką ochotę kogoś pocałować. Harry zaczął powoli coraz bardziej się do mnie zbliżać zmniejszając dzielącą nas odległość...

niedziela, 27 lipca 2014

Hej, puki co udaje mi się dotrzymywać obietnicy i wstawiam 2 razy w tygodniu ale w następnym miesiącu mam 2 obozy a wątpię że będę miała tam czas bo będziemy miały treningi i wgl. I moglibyście napisać chociaż tego jednego koma z kim ma być ten imagin a nie. Proszę was ale dalej nic i chyba jak po wakacjach nic nie będzie robię na hasło chociaż jeszcze nie jestem tego pewna.
Linki do wcześniejszych części:
http://1dtocokocham.blogspot.com/2014/07/hej-to-bedzie-kolejny-imagin-z-paroma.html#comment-form
http://1dtocokocham.blogspot.com/2014/07/hej-co-tam-u-was-zawsze-mowie-tylko-o.html#comment-form
http://1dtocokocham.blogspot.com/2014/07/hej.html#comment-form
http://1dtocokocham.blogspot.com/2014/07/hejka.html#comment-form
http://1dtocokocham.blogspot.com/2014/07/hej-co-tam-juz-na-poczatku-tygodnia.html#comment-form
http://1dtocokocham.blogspot.com/2014/07/hejka_25.html#comment-form

???#16 cz. 7
Obudziłam się o 10 bo postanowiłam dziś nie iść do szkoły, wcześniej mnie rodzice pilnowali potem ciotka już mniej tak że nieraz się zrywałam a teraz to już w ogóle. Właśnie, moja kochana ciocia się tak mną przejmuje że ani razu odkąd tu jestem do mnie nie zadzwoniła. Ma mnie po prostu w dupie, no cóż życie, zresztą nie mam czasu na przejmowanie się takimi bzdurami. Zeszłam na dół w bieliźnie, nareszcie mogłam sobie normalnie pochodzić po domu bo ich nie było. Zrobiłam sobie płatki i kakao i poszłam do salonu. Gdy zjadłam ubrałam się i wzięłam deskę, nareszcie zamontowali rampy. Pojeździłam godzinę i poszłam po strój kąpielowy sobie popływać. Myślałam o jutrzejszej imprezie, ma być tam Justin Bieber, osoba którą kocham od kiedy usłyszałam jego głos. Uwielbiam go, nie obchodzi mnie że pije i że ma nieraz problemy z policją, to też człowiek ma prawo do błędu a ma jeszcze gorzej od nas bo gdy zrobi coś niewłaściwego od razu to publikują mają w dupie dlaczego to zrobił byle był rozgłos. Dobra koniec o nim. W ogóle jak ja będę wyglądać w tej sukience jak dziwka, przecież starałam się nigdy nikomu nie podobać żeby ludzie się przy mnie nie kręcili, żeby mi na nich nie zaczęło zależeć, nie chcę żeby uważali mnie za łatwą, nie chcę żeby faceci się jutro przy mnie kręcili, do szczęścia mi nie potrzebni. Zresztą to tylko jeden wieczór i koniec, może wytrzymam. Weszłam na górę i napisałam do Emilio.
"Hej wpadniesz?"
"No spoko to o której?"
"Możesz nawet teraz."
"Ok to ubieram się i już idę"
"Ok"
Po dosłownie 5 minutach już był. Poszliśmy do mojego pokoju i usiedliśmy na łóżku.
- A w ogóle gdzie ty tańczysz? Masz duży pokój i w ogóle ale mało tu miejsca na taniec.-powiedział na co ja wstałam i otworzyłam drzwi do mojej sali.- Jaka wielka, zmieścilibyśmy się tutaj wszyscy.- mówił zafascynowany.
- Spoko.
- Co spoko?
- No o to chodzi że możemy robić tu próby.
- Naprawdę? To super.
- Może napiszę im sms?
- No okay.
"Przyjdź dzisiaj do mnie mamy nowe miejsce na próby"
Napisałam i wysłałam do każdego.
- To co robimy?- zapytał.
- Nie wiem masz strój kąpielowy?
- No raczej że nie. Po co mi?
- Dobra to wezmę od któregoś z chłopaków.
Poszłam do najbliższego pokoju na którym wisiała tabliczka Harry i otworzyłam drzwi. podeszłam do szafki i zaczęłam szukać kąpielówek gdy nagle natknęłam się na opakowanie durexów. Zaczęłam się śmiać ale szukałam dalej, po chwili znalazłam jakieś. Wróciłam do mojego pokoju i rzuciłam je w stronę Emilio.
- Przebierz się a ja też wezmę strój i przebiorę się w łazience.
- Ok.
Podeszłam do szafy i wyjęłam z nich mój strój i poszłam do łazienki. Ściągnęłam ciuchy i zobaczyłam moje blizny, nie miałam nawet jak ich zakryć ale przecież nikt nie przygląda się moim ręką, zresztą kogo by to obchodziło.
- Jak coś to ja się już przebrałem.
- Ok, ja też już prawie, zaraz wyjdę.- powiedziałam.
Szybko założyłam na siebie strój i wyszłam.
- Wow! Nie wiedziałem że masz tak cudowną figurę.
- Ta już się nie podlizuj.
Zeszliśmy na dół i gdy wyszłam na taras od razu zaczęłam biec w stronę basenu żeby wskoczyć. Gdy Emilio to zobaczył od razu zrobił wielkie oczy.
- Skąd ty masz na to kasę?
- Przecież to nie ja na to zarobiłam.
- No w sumie. Wszystko zależy od rodziców.
- Nie mieszkam z rodzicami.- zresztą i tak muszę mu powiedzieć bo pewnie zaraz wrócą ze szkoły.- No bo ja mieszam z One Direction.
- Że co?! I mi nic nie powiedziałaś?
- Teraz mówię.
- No dobra ale czemu wcześniej nie powiedziałaś?
- Po co? Nie ma się czym chwalić mieszkanie z nimi to istny koszmar.
- Jak uważasz.
Po chwili także wskoczył do wody i pływaliśmy sobie przez jakiś czas gdy nagle zaczęło padać. Szybko wyszliśmy z wody i poszliśmy po ręcznik, niestety był tylko jeden więc się razem okryliśmy. Usiedliśmy przed telewizorem i oglądaliśmy Nieustraszonych gdy do domu weszli chłopcy. Odwróciliśmy się do nich a oni jak zwykle zaczęli swoimi głupimi gadkami.
- Aaa czyli jednak, masz nowego chłopaka. - powiedział Liam.
- Dobrze że jakiś ją chciał.- dodał Harry.
- Sory ale nie potrzebuję drugiej połówki, urodziłam się w całości.- uśmiechnęłam się do nich sztucznie.
- To nie jest moja dziewczyna tylko zwykła koleżanka.- wyjaśnił Emilio.
- Tak się tłumaczcie my i tak wiemy swoje.
- Jesteście tępi czy tylko udajecie? Nie rozumiecie że to tylko mój kolega i nic więcej? - powiedziałam wściekła, denerwowali mnie już swoimi głupimi gadkami.-
- Dobra, ty wiesz swoje a my wiemy swoje.
- Skończ już lepiej.- przewróciłam oczami.
Gdy oni poszli my wróciliśmy do pokoju się przebrać. Mniej więcej o 15 zeszliśmy na dół. Gdy zobaczyłam chłopców od razu powiedziałam uradowana.
- Louis wczoraj miałeś mi zrobić obiad ale oczywiście nie zrobiłeś więc teraz robisz mi i Emilio. Ale ma być dobry.
- Już idę.- odpowiedział znużony.
Usłyszeliśmy dzwonek do drzwi i ruszyliśmy sprawdzić kto to ale oczywiście to była nasza grupa tylko że od razu usłyszałam jak się kłócili więc się wtrąciłam.
- Stop!- nagle się uciszyli.- O co wam chodzi?!
Rozsunęli się i zobaczyłam Brandona.
- Co ty tutaj robisz?- zapytałam zdezorientowana.
- Sama do mnie napisałaś.
Od razu chwyciłam za komórkę i sprawdziłam wiadomości, no tak przecież jak wysyłałam sms to z przyzwyczajenia wysłałam też do niego.
- Chachi ja naprawdę chciałem cię przeprosić, nie chciałem żeby tak wyszło, w ogóle nie chciałem cię obrazić.
- Ale obraziłeś już za późno. Ale trudno właź nie ma sensu żeby się nasza grupa rozpadła przez błahostkę.
- To nie była błahostkę. Ja naprawdę przepraszam.
- Jak mówię to mi nie przerywaj. Będziemy dalej razem tańczyli ale sobie nie myśl nie będę z tobą normalnie gadać, jedynie o układzie czy o próbach o niczym więcej. A teraz już właźcie.- wskazałam ruchem ręki żeby weszli.- Chodźcie do mojego pokoju.
Ruszyłam i gdy dotarliśmy otworzyłam drzwi i czekałam aż wszyscy wejdą zamknęłam za sobą drzwi i wskazałam na kolejne.
- No wchodźcie.
Gdy weszli byli zachwyceni.
- Teraz tu będą nasze próby. Pasuję?
- No raczej.- powiedzieli wszyscy zgodnie.
- Dobra nie było cię ostatnio to pokaże ci nasz nowy taniec.
Gdy zatańczyłam usłyszałam.
- Jesteś genialna, nie wiem co byśmy bez ciebie zrobili.- powiedział Brandon.
- Skończ już bo mi się rzygać chcę, nie podlizuj mi się bo to ci nic nie da, wręcz przeciwnie.- odpowiedziałam mu po czym on zwiesił głowę.- Dobra a teraz może to przećwiczymy?- tym razem zwróciłam się do reszty.
Po około pół godzinie oznajmiłam.
- Dobra wy jeszcze poćwiczcie a my idziemy coś zjeść bo nic wcześniej nie jedliśmy.- wskazałam na Emilio.- Wam też coś przynieść?
- No spoko.
Zeszliśmy i już tam na nas czekał obiad. Zjedliśmy i podeszłam do mojej szafki z słodyczami. Otworzyłam ją i wyciągnęłam z niej chipsy, cole i żelki.
[...]
- Dobra to do jutra.- pożegnałam się z nimi i zamknęłam drzwi.
- Idziesz do nas oglądać filmy?- zapytał Niall z salonu.
- Nie dzięki, jak na jeden dzień mam dosyć ludzi.
Wróciłam do pokoju i myślałam o Brandonie. Nie wiem czy słusznie postąpiłam przywracając go do I.aM.mE ale zresztą nie będę z nim często gadać, chodzi tylko o to żeby utrzymać zespół. Po chwili myśli z Brandona przeniosły się na mojego byłego chłopaka Michała, mój ostatni chłopak jeszcze gdy byłam w Polsce. Czułam się przy nim wyjątkowa, niepowtarzalna, po prostu on sprawiał że codziennie wstawałam i zasypiałam z uśmiechem, ale niestety to już nie wróci zresztą to był fałszywy dupek który był ze mną przez 2 lata i wciskał mi kity o miłości, a ja zwyczajnie mu wierzyłam. Zanim wyjechałam do Londynu, wtedy gdy poszłam żegnać się z przyjaciółmi usłyszałam co tak naprawdę o mnie myślą ale w oczach Michała widziałam ból i codziennie wkręcałam sobie kity że on mnie kocha, że tu przyjedzie, ale nie przyjechał, może wmówiłam też sobie że widziałam w jego oczach ból żeby mieć choćby nadzieję, ale teraz już wiem że się nie potrzebnie oszukiwałam i zauważałam to czego nie było.
Poszłam do łazienki jak zwykle po żyletkę, spojrzałam na nią i przejechałam nią po nadgarstku. Kolejna rana na moim ciele.. Kolejne cięcie.. Już nie daje rady, uzależniona jestem... Zasnąć i się już nigdy nie obudzić. Moje marzenie..
Po chwili wzięłam bandaż i opatrzyłam rękę żeby całej łazienki nie pobrudzić, jednak musiałam zużyć dwa. Założyłam na siebie bluzę i poszłam spać.
Rano obudziły mnie promienie słońca wpadające przez okno ponieważ zapomniałam zasłonić rolet. Wyszłam z łóżka i spojrzałam na zegarek, 9. Zeszłam na dół i przygotowywałam sobie kanapki gdy nagle Harry do mnie podszedł i złapał za nadgarstek.
- Ałaa co ty robisz?
- Lepiej ja zadam to pytanie.
- Ale co? Kanapki?
- Nie, czemu się tniesz.- zapytał poważnie.
- Nie tnę s...- nie dokończyłam zdania bo spojrzałam na rękę i była cała czerwona od krwi. Pewnie w nocy mi przesiąkło a ja nie zauważyłam rano.- Nie tnę się.- odpowiedziałam pewnie.
- To co to jest?
- Zacięłam się nożem jak robiłam kanapki.
- Nie jestem taki głupi, zacięłaś się przez "przypadek" w nadgarstek i zabandażowałaś tak szybko?- powiedział z cudzysłowiem w powietrzu.
- No ty nigdy się nie zaciąłeś?
- Po pierwsze w takim miejscu trudno się zaciąć.
- Ale jest to możliwe.- wtrąciłam się.
- Daj mi skończyć. Po drugie to jest krew co najmniej z wczoraj bo zdążyła wyschnąć. A po trzecie byłem od początku w salonie i widziałbym gdybyś się skaleczyła ale ty zeszłaś już z bandażem na ręce.- japierdole teraz to już nie mam jak wybrnąć. Normalnie powiedziałabym że wcześniej się zacięłam pewnie jak go tu jeszcze nie było i poszłam na górę zabandażować ale to by się nie zgadzało z zaschłą krwią.
- Co cię to obchodzi?
Wzięłam kanapki i poszłam do swojego pokoju. Jednak on po chwili wrócił i usiadł koło mnie na łóżku.
- Dlaczego się tniesz ?
- Bo wole zadawać ból sobie niż innym.
- Jesteś aniołem.
- Co?
- Mama mówiła mi, że ci, którzy mają skaleczone nadgarstki to anioły.
- Nie jestem aniołem.
- Ależ jesteś. mama mówiła, że tylko anioły się okaleczają bo nie lubią życia na ziemi. Ten świat ich niszczy, więc próbują znów wrócić do nieba. Są zbyt wrażliwi na ból innych i ten własny.
- Twoja mama jest bardzo mądra wiesz? Ale niestety nie w moim przypadku i sam tego doświadczyłeś.
- Wierzę że każdy się może zmienić.
- Sory ale nie ja.
- Jednak będę wierzył. Powiesz mi co się stało?
- Nie, przepraszam nikomu o tym nie mówiłam i dalej nie chcę nikomu mówić, nie jestem na to gotowa, rozumiesz?
On w odpowiedzi tylko pokiwał głową.
- Możesz nikomu o tym nie wspominać? I lepiej sam o tym zapomnij.
- Oczywiście nikomu o tym nie powiem ale nie zapomnę o tym uwierz.
- To chociaż udawaj że nie pamiętasz.
- Postaram się. A czemu jesteś taka niedostępna? Nie bierz tego jako komplementu ale jesteś bardzo atrakcyjna i dużo chłopaków się za tobą ogląda nie chciałabyś nie wiem na przykład z kimś chodzić?
- Nie chcę mieć chłopaka z wyboru.
- No dobra ale jakby któryś chciałby się z tobą umówić to co by musiał zrobić?
- Są dwa sposoby na zdobycie mnie...Pierwszy nie istnieje drugi nie działa. Sory więcej nie powiem i zmieńmy temat.
- Dobra.
Po tym zdaniu zrobiła się niezręczna cisza siedzieliśmy tak chyba z 5 minut i siedzielibyśmy dłużej gdyby nie zawołał na Liam.
- Ty idź a ja przebiorę bandaże i bluzę.
Po kolejnych 5 minutach byłam już na dole gdzie chłopcy jedli śniadanie. Wyciągnęłam rękę po tosta chociaż zjadłam kanapki.
- To czego chciałeś?- zapytałam zaciekawiona.
- No przecież dzisiaj jest impreza trzeba się przygotować.
- No w sumie.
- No to Zayn z Louisem pojadą po alkohol, Ja i Harry nakupujemy żarcia a Niall z Chachi posprzątają dom.
- Czemu my nie możemy jechać po jedzenie?- wtrącił Niall.
- Bo jak wy pojedziecie to wykupicie połowę rzeczy z sklepu a i tak połowę zjecie po drodze do domu.
- No w sumie racja ale nie chcę mi się sprzątać.
- Nie macie wyboru.- gdy to usłyszałam głośno westchnęłam.
Po godzinie byliśmy już z Niallem sami w domu. Ja wzięłam odkurzacz i sprzątałam salon a Niall kuchnie, chwila Niall i kuchnia. Nie! Wyszłam z salonu i skierowałam się do blondasa on jednak był tyłem i nie widział że właśnie obserwuje jak się obżera. Jak najciszej mogłam podeszłam do niego i przybliżyłam się do jego ucha i krzyknęłam.
- Niall! Masz sprzątać a nie się opierdalać!
- Dobra ja tylko sprzątałem w szafkach.
- No racja najlepiej się wszystkiego pozbyć i zjeść co nie?
- Tak najłatwiej.
- Dobra to mam lepszy pomysł ja sprzątam górę a ty dół ok?
- Mi pasuje.
- Ale masz tutaj nie żreć bo jak ja tu wrócę i dalej będzie bałagan to wiesz co się stanie.- powiedziałam.
- Tak, oczywiście.
Poszłam na górę i zaczęłam od końca czyli pokój Liama. Skończyłam w pięć minut bo to w końcu pedant. Następny był Zayna z nim już nie było tak łatwo bo dokopałam się do jego łóżka dopiero po pół godziny. Wchodziłam po kolei i wreszcie został mi tylko Harrego i blondyna. Weszłam do Nialla i uznałam że tu nie będzie większego problemu jak z ostatnimi bo nie miał aż takiego bałaganu. Wyniosłam brudne rzeczy a czyste schowałam z powrotem do szafki, mój wzrok przykuła zamknięta na kluczyk szafka, postanowiłam poszukać klucza. Gdy już miałam skończyć znalazłam mały kluczyk z brelokiem, włożyłam go i otworzyłam a tam były...

piątek, 25 lipca 2014

Hejka. I dalej proszę żebyście napisali z kim chcecie tego imagina. Ja piszę a wy dalej nie piszecie komentarzy nie wiem czy jest sens pisania dalej chodź sprawia mi to przyjemność zastanawiam się czy nie zrobić bloga na hasło to nikt nie będzie mógł wchodzić, zresztą wątpię żeby ktoś wchodził. Pomyśle nad tym.
Linki do poprzednich części.
http://1dtocokocham.blogspot.com/2014/07/hej-to-bedzie-kolejny-imagin-z-paroma.html#comment-form
http://1dtocokocham.blogspot.com/2014/07/hej-co-tam-u-was-zawsze-mowie-tylko-o.html#comment-form
http://1dtocokocham.blogspot.com/2014/07/hej.html#comment-form
http://1dtocokocham.blogspot.com/2014/07/hejka.html#comment-form
http://1dtocokocham.blogspot.com/2014/07/hej-co-tam-juz-na-poczatku-tygodnia.html#comment-form

???#15 cz.6
- Uwielbiam się z tobą droczyć- powiedział po czym po raz kolejny zaczął zbliżać się do mojej twarzy...
Był już centymetr od mojej twarzy gdy wreszcie się ocknęłam i szybkim ruchem wzięłam na łyżkę lody ze stołu i przycisnęłam je do twarzy Zayna.
- Co ty do cholery robisz?!- krzyknął.
- Chciałabym o to samo zapytać ciebie.
Gdy nie odpowiadał zapytałam.
- Co nic nie powiesz?- dalej się nie odzywał więc ponowiłam próbę.- Powiesz mi w końcu o co ci chodzi?! Już drugi raz próbujesz mnie pocałować.
- Nie rozumiesz że mi się podobasz?!
Krzyknął a ja dalej nie rozumiałam znaczenia tych słów. Nie mogłam tego zrozumieć. Wstałam z kanapy i poszłam do mojego pokoju. Mój pieprzony plan nie działa! Nikt nie może się we mnie zakochać tak jak ja w nikim nie mogę. Nienawidzę ludzi właśnie przez takie rzeczy najpierw mówią że kochają żebym im zaufała a potem zostawiają nie przejmując się moimi uczuciami poza tym on jest sławny każda afera będzie w gazecie nawet najmniejsza, będą się doszukiwać dziury w całym byle była jakaś sensacja. Postanowiłam jednak że nie będę przejmować się jego słowami i bardziej go wkurzać. Po około godzinie zeszłam na dół i robiłam sobie kolacje i podszedł do mnie Niall.
- Ooo robisz żarcie, mi też zrobisz?- zapytał i przekręcił swoje usta w podkówce.
- Nie chce mi się zrób sobie sam, masz 2 ręce więc się rusz a nie wszystkim karzesz.- Niby to Zayn się we mnie zakochał ale nie mogę dopuścić do żadnego więcej więc muszę dla wszystkich być wredna.
- No dobra, dobra.- podszedł do lodówki i wyjął składniki na gofry.
Gdy ja zrobiłam sobie kanapki poszłam do salonu gdzie byli prawie wszyscy. Usiadłam na kanapie i zaczęłam jeść przygotowane jedzenie.
- Chachi możemy porozmawiać?- zapytał Lou.
- No spoko.
Wyszyliśmy na taras i powiedział.
- Ty go nie kochasz.
- Kogo?
- Tego chłopaka z którym się wczoraj całowałaś.
- Skąd to możesz wiedzieć?
- Wiem i już.
- Może się mylisz?
- Wątpię.
Powoli ruszyłam z powrotem do pokoju ale on mnie zatrzymał.
- A i chciałbym ci uświadomić że większą chemie widać pomiędzy tobą a Harrym niż tobą i tamtym chłopkiem.
- Hahahahahahaha jeśli między nami jest chemia to musi to być jakiś kwas, i to cholernie mocno żrący.- odpowiedziałam i weszłam do środka.
- Co tam?
- Już wiemy że ten koleś nie jest twoim chłopakiem. Zayn nam przed chwilą powiedział.
- Ha, czyli miałem rację.
- I co w związku z tym?
- To że nas okłamałaś.
- Jak mówię wam prawdę to jestem chamska a jak kłamię to jestem kłamczuchom, ludzie zdecydujcie się w końcu!
- Wolimy prawdę.
- Spoko, tylko żeby was czasem nie zabolała.
- Ok.
Po chwili przysiadł się Zayn koło mnie.
- Nowe perfumy?- zapytał.
- Nie trutka na szkodniki ale jak widzę nie działa.
- Jee może w końcu się ode mnie odczepi.- krzyknął uradowany Harry.
- To że powiedziałam to do niego to nie znaczy że zrezygnuje z denerwowaniem ciebie.
- Szkoda byłoby tak miło.
- No widzisz, nie zawsze wszystko idzie po twojej myśli.
- Też mi przykro.
Włączyłam fife i przypomniało mi się że oni muszą mi jeszcze zrobić po przysłudze.
- Ej Louis jutro robisz mi obiad.
- Chyba cię coś boli.
- Yyy nie przecież się założyliśmy i była taka umowa że cos dla mnie zrobicie jak wygram, to jest twoje zadanie muszę jeszcze jakieś wymyślić dla Zayna, Liama, Nialla i... No właśnie Harry był remis co proponujesz?
- Może ty mi zrobisz przysługę i ja ci?
- Mi pasuje.
- To spoko.
Wzięłam pada do ręki i zaczęłam grać gdy Zayn mi przerwał.
- Gram z tobą.
- Nie, wolę grać z kimś na poziomie i ustawiłam sobie że będę grała z Barceloną a komputer na pewno zagra lepiej od ciebie więc narka.
- Yyy to że jesteś ode mnie lepsza to nie znaczy że w ogóle nie umiem grać po prostu ty jesteś za dobra.
- No ale wolę grać z kimś na moim poziomie.
On i tak wziął pada ale musiałabym zatrzymać grę i w ustawieniach ustawić 2 graczy. Więc grałam dalej.
- No weź włącz od początku. No proszęęę.
- Nie ma mowy ja przyszłam oglądać też nagle ci się zachciało teraz gram i jest to samo spadaj grać do swojego pokoju.
- Nie.
- I tak nie masz tu nic do gadania więc się z łaski swojej zamknij.
Jednak on podszedł do telewizora i go wyłączył.
- No ejjj.
- Albo dasz mi z tobą grać albo nie włącze.
- Spadaj.
Postanowiłam się z nim dalej nie użerać tylko poszłam do swojego pokoju i tam zaczęłam grać. Po mniej więcej 2 godzinach poszłam spać.
Dzisiaj zapowiadał się długi dzień. Najpierw miałam iść do durnej szkoły i mieć najgorsze lekcje potem iść na zakupy z Danielle a na koniec iść na próbę i użerać się z Brandonem.
[...]
Nie byłabym sobą gdybym co najmniej jeden raz nie pokłóciła się z Jessicą więc wróciłam do domu w złym nastroju. Położyłam się na łóżko i przysnęłam, dopiero po godzinie obudziły mnie krzyki Danielle.
- Wstawaj! Idziemy na zakupy więc się zbieraj a nie tu jeszcze śpisz. No dalej, dalej.- Była koszmarna, ja przed chwilą spałam a ona mi tu nad uchem krzyczy. Po postu masakra.
Po chwili wstałam.
- Nie mogłaś delikatniej?
- Próbowałam, szturchałam cię lekko mówiłam ale nawet nie drgnęłaś więc zaczęłam krzyczeć. Jak widać poskutkowało.
- Ok to chodź już jestem gotowa.
- No to w drogę.
[...]
- Daj spokój chodzimy po sklepach już chyba 3 godziny, nie ma nic dla nie.
- Bo ci się nic nie podoba, ta za krótka, ta za długa, za zbyt obcisła, a tamta za błyszcząca. Zdecyduj się w końcu.
- A po co mi sukienka? Mam zajebiste dresy.
- Dobra nie gadaj więcej tylko wskakuj do przymierzalni i zawołaj mnie jak się przebierzesz.- podała mi kilka kiecek.
Ubrałam pierwszą ale nawet nie miałam czego pokazywać Danielle bo była za bardzo workowata więc przymierzyłam drugą.
- Już.-oznajmiłam.
Weszła i od razu powiedziała.
- Wyglądasz ślicznie.
- Nie, jest za krótka prawie mi dupę widać i do tego jest taka obcisła że nie wytrzymam w niej całej imprezy.
- Masz świetną figurę i powinnaś się nią chwalić a nie tylko w dresach chodzisz nie pokazując swoich atutów.
- Wyglądam okropnie.
- Nie prawda, poczekaj na wystawie widziałam takie śliczne czerwone buty zaraz ci je przyniosę. -oznajmiła i wyszła.
Spojrzałam jeszcze raz na siebie w lustrze. Czarna, obcisła sukienka, ledwo zakrywająca mi pośladki. Nie czuje się w niej komfortowo. Przez ostatnie dwa lata swoje ciało próbowałam zakryć czym się tylko da, najczęściej odpychając od siebie płeć przeciwną, dresami. A teraz? A teraz tak po prostu mam ubrać taką sukienkę, która tak naprawdę nic mi nie zasłania? Połowa mojego biustu jest na zewnątrz, gdy się schylę widać moją bieliznę, ta kreacja jest stanowczo wyzywająca. No ale Danielle tak się stara nie mogę jej tego zrobić. Dosłownie wparowała do przymierzalni machając mi szpilkami przed twarzą.
- Chodź przed przymierzalnie tam jest większe lustro.- powiedziała i pociągnęła mnie za rękę. Pech chciał że siedziała tam garstka chłopaków. Gwizdali i mierzyli mnie wzrokiem od góry do dołu zatrzymując wzrok na moim biuście.
- Brałbym.-powiedział jeden z nich.
- Opowiedz nam o swoim wypadku.
- Jakim wypadku?- zapytał zdezorientowany.
- No chyba nam nie powiesz że się z takim ryjem urodziłeś?
- I do tego zadziorna. Lubię takie.- puścił do mnie oczko na co ja tylko przewróciłam oczami.- Wybieracie się na imprezę?- te pytanie skierował do Daniell.
-Tak - powiedziała radosna - jak chcecie to możecie przyjść - spojrzałam na nią z wielkimi oczami i lekko otwartymi ustami.
- Nie słuchajcie jej, te zakupy źle na nią wpłynęły - syknęłam i szturchnęłam ją łokciem.
- Nie dlaczego? Tu macie adres domu - podała im małą karteczkę z uśmiechem.
- Na pewno będziemy - powiedział i puścił oczko w moją stronę.
- Dupek
Weszłam z powrotem do przymierzalni i ubrałam moje wcześniejsze ciuchy. Gdy wyszłam oni dalej tam siedzieli.
- Nawet w dresach ślicznie wyglądasz.
- Spierdalaj bo ci zaraz przywalę.
- Teraz to już na bank będziemy.
- Se przychodźcie ale nawet do mnie nie podchodźcie.
- Mała, jesteś taka pociągające że nie ma mowy żebyśmy do ciebie nie podeszli.
- Mała to jest twoja pała ja jestem niska.- ponownie powiedziałam to ale jak widać zadziałało bo się już nie odezwali.
Ja poszłam do kasy gdzie czekała na mnie Daniell.
- Możemy już iść?
- Nie poczekaj jeszcze chwilę. A i może pójdziemy coś zjeść?
- Nie musisz dwa razy prosić.
Poszłyśmy do najbliższej kawiarenki i zamówiłyśmy ciastka, pączka i po gorącej czekoladzie dla każdej. Wróciłyśmy do domu 20 po 17. Weszłam do kuchni z kartonikiem z pączkiem i go wyciągnęłam.
- Masz pączka? Dasz gryza?
- Ok poczekaj tylko ja wezmę ostatniego ok?
Gdy to usłyszał bardzo się ucieszył ale ja nie zamierzałam mu dać.
- No ej miałaś mi dać gryza! A zresztą żryj to będziesz gruba.
Odpowiedziałabym coś ale miałam pełną buzię więc tylko uniosłam kciuk w górę. Gdy to wreszcie połknęłam poszłam do salonu coś obejrzeć.
- O fuck!
- Co jest?
- Nic.
Zapomniałam że mam próbę a była za 5 18. Szybko wzięłam deskę i pojechałam. Przyjechałam na styk.
- O jesteś. Czemu cię wcześniej nie było?- zapytał Di.
- Zapytaj Brandona.
- O co chodzi?
- Nie o nic.
- To że jestem nic nie wartym gównem nazywasz niczym? Jesteś zwykłym frajerem.- powiedziałam ze złością.
- Jesteś idiotą czy jak?!- krzyknęła Dzajna
- Nie powiedziałem tego tak.
- Bardzo podobnie, mam wszystko ci cytować?
- Nie musisz.
- No widzisz.
- Jak mogłeś jej coś takiego powiedzieć, zastanawiałam się czy ci wybaczyć ale teraz już wątpię. Jesteś żałosny.- naskoczyła na niego Dzajna.
- Ale to nie tak, byłem wkurzony.
- Już mnie lepiej nie denerwuj! Wyjdź stąd!
- Chachi ja przepraszam, nie chciałem.
Dzajna tylko pchnęła go i już go nie było.
- Jest jakiś nienormalny ostatnio.- powiedziała żeby mnie pocieszyć a mi się chciało płakać ale nie mogłam im pokazać że jestem słaba. Najwyżej wrócę do domu i tam będę mogła się uspokoić ale nie przy nich.- Jaki się czujesz?
- Po tym jak go ochrzaniłaś, ok. Dobra zmieńmy temat.
- Spoko. Urządzasz imprezę nie?
- No i oczywiście macie tam być.
- No jasne.
- A i jednak mogę przyjść.- powiedział Pacman.
- To super.
- Dobra będziemy tańczyć czy tylko będziemy tak stać?
- Możemy tańczyć ostatnio wymyśliłam nowy układ.
Pokazałam im go i od razu byli zachwyceni.
- To kiedy występ?
- Bez Brandona?
- Co to za różnica.
Przećwiczyliśmy układ i wyszedł nam całkiem nieźle chociaż gorzej niż miałoby być z Brandonem. Postanowiliśmy jednak że wystąpimy i to w poniedziałek.
[...]
Gdy wróciłam do domu kolacja była ustawiona na stole więc podeszłam i spróbowałam, wzięłam talerz i sobie nałożyłam.
- Co ty do cholery robisz?!-krzyknął Harry.
- Jem?
- To nie dla ciebie!
- To najwyżej pójdziecie sobie do jakiejś restauracji czy coś, tam na pewno będzie lepsze żarcie niż tu.
- Ja to przygotowałem.- powiedział naburmuszony.
- Ups. Nie wiem za co chłopcy cię tak chwalili w kuchni wcale tak rewelacyjnie nie gotujesz- odpowiedziałam.
- Weź stąd już lepiej spierdalaj, tylko mnie denerwujesz.
- Ok tylko pamiętajcie o gumkach żeby wam się jakieś potwory nie urodziły.
Poszłam do salonu gdzie byli chłopcy.
- Ej może pójdziemy do naszego małego kina żeby nie przeszkadzać tym gołąbeczką?- zadrwił Louis.
- No tylko trzeba uważać, jak będzie słychać jakieś dziwne dźwięki trzeba szybko przybiec. -odpowiedziałam.
- Dobra, to może przygotujmy gumki żeby nie musieli szukać?
- Spoko.
Uwielbiam się z niego nabijać, jest wtedy taki wkurzony i nikt go nie broni sam siebie zresztą też nie broni. Po chwili zadzwonił dzwonek.
- No to już pora na nas chodźcie lepiej bo nie chce patrzeć na tą poczwarę.- powiedziałam i ruszyłam w stronę kina a reszta za mną.
- No to co oglądamy?- zapytał Zayn gdy doszliśmy.
- Nie wiem, mi to obojętnie.
- Spoko to ja wybieram.- powiedział uradowany i podszedł do telewizora. Po chwili już leciał jakiś horror, zresztą to dobrze bo nie miałam ochoty na komedie.
Po filmie poszłam do pokoju i gdy przechodziłam przez jadalnie szybko pobiegłam żeby nie widzieć tej brzyduli. Ona jednak mnie zauważyła.
- Co ona tutaj robi?!
- Nic, po prostu mieli robić projekt z chłopakami.
- O 22?
- No pewnie im się przedłużyło.
- Powiedz mi chociaż czy zostaje tutaj na noc.
- No bo nie ma sensu żeby jej o tej porze odwozić.
- Ona wzięła ze sobą rzeczy? Skąd wiedziała że będzie tutaj spała?
- Nie wiedziała pewnie wzięła zapasowe. -mówił ciągle zakłopotany Harry.
- Nie kłam mnie! To zwykła dziwka.
Gdy usłyszałam te słowa zeszłam z powrotem na dół i powiedziałam.
- Nie przejmuj się faceci wolą puste kobiety bo do pustej łatwo coś włożyć. Nie jestem dla ciebie konkurencją.
- Nie mówię do ciebie więc się nie odzywaj.
- Mówisz o mnie to będę.
- Po co tu ona powiesz mi w końcu?!- zwróciła się z powrotem do Pottera.
- Jestem kuzynką Liama.- odpowiedziałam bez namysłu.
- Nie pytałam ciebie. To prawda?
- Tak.
- Możesz już iść nie potrzebujemy tu ciebie.
- Spoko ja też was nie lubię więc już idę.
Wróciłam do pokoju i rzuciłam si na łóżko. Wczoraj było do dupy. Dziś było do dupy. I jutro najprawdopodobniej też będzie do dupy. Czyżby jednak długo oczekiwana stabilizacja? Może to i dobrze że ludzie się ode mnie oddalają zanim zdążę się do nich przywiązać? Nie chcę żeby było tak jak kiedyś i znów czuć ból przez moich pseudo przyjaciół. Nienawidzę swojej przeszłości ale jednak nie chcę o niej zapomnieć bo znowu bym zaufała a gdy się zaufa łatwo można skrzywdzić i nie wątpię żeby życie mnie oszczędzało. Nikt nie umiera bez utraty dziewictwa, życie pierdoli nas wszystkich. Po godzinie rozmyślania zasnęłam.

poniedziałek, 21 lipca 2014

Hej co tam? Już na początku tygodnia wstawiam imagin szok co? xd Rzadko kiedy mi się udaje pisać systematycznie ale dalej się staram i jak widać całkiem mi to wychodzi. Nie wiem czy podobają się
imaginy w treści i czy nie przeszkadza wam że tam są przekleństwa ale bez nich byłoby gorzej, tak
przynajmniej myślę. Proszę komentujcie z kim ma być bo mi tak głupio pisać co imagin to samo a wy dalej nic nie komentujecie jakbyście mnie olewali :/  Dobra miłego czytania. Pa.
Linki do wcześniejszych części:
http://1dtocokocham.blogspot.com/2014/07/hej-to-bedzie-kolejny-imagin-z-paroma.html#comment-form
http://1dtocokocham.blogspot.com/2014/07/hej-co-tam-u-was-zawsze-mowie-tylko-o.html#comment-form
http://1dtocokocham.blogspot.com/2014/07/hej.html#comment-form
http://1dtocokocham.blogspot.com/2014/07/hejka.html#comment-form

???#14 cz.5
Usiadłam na podłodze i stwierdziłam że nie jeden mój niby kumpel fałszywie gębę zaciesza. Mam w plecach już tyle noży, że mogłabym udawać jeża. Nienawidze ludzi i tego chyba już nikt nie zmieni.
Moim zdaniem to wszystko jest bez sensu, po co się rodzimy jeżeli i tak mamy umrzeć, nie znamy nawet daty ani godziny, żyjemy na świecie po co? Żeby czuć ból, smutek, nienawiść, żeby cierpieć? To wszystko nie ma sensu. Czemu niektórzy mają z górki jak inni muszą zapierdzielać prawie pionowo. Ważne jest to gdzie się urodziłeś czy jesteś ładny i czy coś znaczysz na tym cholernym świecie. Ten świat jest do dupy, najchętniej uciekłabym zostawiając wszystko, niczym się nie przejmując. W ogóle po co Bóg stworzył mężczyzn? Zasze tam gdzie kończy się logika zaczynają się mężczyźni taka prawda. Czy pamiętasz te wszystkie bajki o księżniczkach, rycerzach na koniach i wielkiej miłości ? Zapomnij. Ja już dawno zapomniałam i lepiej mi się z tym żyje, bez oczekiwania na niemożliwe. W dzisiejszych czasach nie liczy się twoje wnętrze, pokręć dupą, zdobędziesz wszystkich‎ uwierz życie nie jest kolorowe. Otwórz oczka kochanie, to jest pierdolona rzeczywistość a nie bajka na Cartoon Network. Mam nadzieję że kiedyś będę taka szczęśliwa jak dziś udaję i tego będę się trzymać.
- Mam wszystkiego dosyć!- krzyknęłam i wstałam. Zaczęłam tańczyć żeby się uspokoić i żeby już o nim nie myśleć.
                                                           (włączcie od 50 sekundy)
Skończyłam ten układ w godzinę, tyle czasu mi wystarczyło żeby ochłonąć.  
Zeszłam na dół zrobiłam sobie kanapki i szłam po schodach ale niestety Louis mnie zatrzymał.
- Co?
- Chodź do nas pooglądać filmy, pograć.
- Nie mam zamiaru.- odburknęłam lecz niestety on pociągnął mnie za rękę i przekręciłam głowę.
- Wyglądasz okropnie.- wiedziałam to, przecież płakałam to było jesne.
- Dzięki za komplement.-wyrwałam się i wróciłam do swojego pokoju. Zjadłam wszystko i postanowiłam wyjść na spacer.
Gdy schodziłam na dół usłyszałam rozmowę chłopców.
- Ona płakała? To nie możliwe ona nie ma uczuć.- odezwał się Harry, dzisiaj jak widzę jest bardzo milutki dzień.
- Nie mów tak, musiało się coś stać że płakała więc musimy być dla niej mili Jasne?- bronił mnie Liam.
W tym momencie zeszłam ze schodów i podeszłam do drzwi.
- Chachi poczekaj.- odezwał się Lou.
- Czego?
- Gdzie idziesz jeśli mogę wiedzieć.
- Jestem dorosła i nie potrzebuję waszej opieki i użalania się na de mną więc darujcie sobie tą całą akcję bycia miłym dla Chachi bo wszystko słyszałam. - trochę się zdziwili.
- A ty nie wiesz że nie podsłuchuje się ludzi?
- Skoro o mnie mowa to chyba mogę wiedzieć nie?- po tych słowach wzięłam deskę i wyszłam za drzwi lecz na moje nieszczęście wyszedł za mną Louis.
- Chcę być sama więc z łaski swojej won.
- Nie, nie rozumiesz że teraz w pewnym sensie jesteśmy rodziną i powinniśmy sobie mówić o swoich problemach?
- Nie jesteście moją rodziną i nigdy nią nie byliście. Zrozumiano?
- Tak ale jak nie chcesz być moją udawaną siostrą to będę za tobą szedł jako przyjaciel.
- Nie jesteśmy przyjaciółmi- warknęłam.- Ja już nie mam przyjaciół- dodałam ciszej ale tak że on chyba to usłyszał.
- Nie bądź zła że to powiem ale jak się tak zachowujesz to kiedykolwiek miałaś przyjaciół? Takim zachowaniem ich odstraszasz.
- Nie urodziłam się jako wredna suka kiedyś byłam całkiem sympatyczna.
- To czemu się taka stałaś? Taka chamska bez serca.
- Ludzie którzy nie mają serca kiedyś mieli go zbyt wiele.
- No proszę opowiedz mi choć trochę o swojej przeszłości.
- Gdybyś mógł zajrzeć w moją przeszłość po pięciu sekundach byłbyś płakał.
- Opowiesz mi o co się stało?
- Nie ufam ci na tyle.
- Czyli mi choć trochę ufasz.
- Tego nie powiedziałam.
- Dobra nie gadajmy o tym. Powiesz mi co się stało że płakałaś? Nie często można coś takiego zobaczyć.
- Czyli wy to traktujecie jak rzadko spotykane zjawisko?
- Nie, nie o to mi chodziło, raczej o to że musiało się stać coś poważniejszego że płakałaś bo jesteś bardzo silna.- on uważa że jestem silna? Dobrze że nie widział ile razy tak naprawdę płakałam. Ale dla mnie to lepiej.
- Nie wiem po co pytasz i tak ci nie odpowiem.
- No to może powiesz jak tam?
-Pozytywnie, miło, słodko, radośnie, szczęśliwie, optymistycznie, kolorowo, czarująco, fascynująco,
niesamowicie ,pięknie, doskonale, zachwycająco po prostu najfajniej na świecie.- powiedziałam jednym tchem.
- Serio?
- Nie.
- No proszę powiedz coś na swój temat.
- Wredna, chamska, arogancka, pyskata, bezczelna więcej zalet nie pamiętam.
- Aha.- powiedział i się uśmiechnął.
- Zmieńmy temat. Na przykład w kim ostatnio się zakochałeś.
- Ach, gdy ją poczułem motylki w brzuchu...
- Poprawka chłopacy nie czują motylków w brzuchu tylko ucisk w spodniach.
- Dobra ty jak zwykle wiesz swoje, gdy ją zobaczyłem od razu mi się spodobała potem całą noc spędziliśmy razem rozmawiając żartując a potem umówiliśmy się na randkę.
- Urocze, mogę już rzygać ?
- Dobra skończ już nie wiem po co mnie o to pytałaś jak teraz tak reagujesz.
- Myślałam że podasz mi normalną odpowiedź a nie będziesz gadał o szczegółach.
- Hmm jak z tobą się ciężko gada.
- No to nie czekaj i wracaj do domu.
- Nie.
- Ja wale jaki ty jesteś uparty.
- Zdarza się. Uśmiechnij się proszę.
- Próbowałam.
Ja w tym momencie przypomniałam sobie że mam deskę i mogę mu uciec i być sama z swoimi problemami. Szybko na nią weszłam i pojechałam słyszałam jeszcze krzyki Lou i widziałam że za mną biegnie ale jechałam dalej. W końcu dojechałam do skateparku i spotkałam swoich ziomków. Znałam ich tylko z imienia nigdy normalnie nie pogadaliśmy, jedynie o trikach i o niczym więcej, zainteresowali się mną tylko dlatego że jestem dziewczyną i podzielam ich pasję i jestem w tym lepsza niż połowa chłopaków z skateparku i oczywiście zarywali do mnie na początku lecz pokazałam im że nie szukam chłopaka więc już jest spoko. Właśnie robiłam hardflip gdy nagle podszedł do mnie jakiś nowy.
- Hej mała co tam?
- Sory nie zadaję się z pozerami.
- Czemu tak sądzisz?
- Mam powody, poza tym jesteś na pewno słabszy na desce ode mnie.
- Założymy się?
- Spoko.
- Jak wygram idę z tobą na randkę jak przegram to... wymyśl coś.
- Odczepisz się ode mnie.
Podeszliśmy do Toma i powiedziałam mu o co chodzi.
- Z nim?
- No.
- Podejdź tu.- wskazał ręką na tego chłopaka.- Jak masz na imię?
- Matthew.
- Ok Matthew czy ciebie do reszty powaliło?
- Czemu? O co wam wszystkim chodzi.
- O to z kim chcesz walczyć.
- Przecież to jest tylko dziewczyna.
- Tak ale ta dziewczyna jest jedną z najlepszych osób w mieście.
- Bardzo się boję.- powiedział sarkastycznie.
- Bój się masz czego.
- Dobra zaczynamy? Nie ma sensu dalej gadać.- wtrąciłam się.
- Dobra chodź.
Poszliśmy trochę dalej.
- No dalej zaczynaj księżniczko.
- Łaskę robisz.
Zaczęłam od najprostszego Ollie.
- To jest bardzo mało ale dla ciebie i tak pewnie za trudne.
- Taa.
Ku mojemu zaskoczeniu zrobił casper.
- Dalej jestem taki słaby?
- W porównaniu do mnie? Bardzo. A teraz tak na poważnie.
Wskoczyłam na deskę i zrobiłam mc- twista. Na co on zagwizdał.
Robiliśmy po jeszcze około pięć trików po czym zapytałam.
- I jak kto wygrał?- zapytałam Toma.
- Mmm. Każdy wie że wymiatasz na desce ale gdybyś za pierwszym nie zrobiła Ollie wygrałabyś. Ale i tak jesteś lepsza.
- Jeee mała jutro wieczór ubierz coś ładnego.
- Mała to jest twoja pała ja jedynie mogę być niska.
- Ale charakterek, mmm lubię takie.- powiedział na co ja przewróciłam oczami.
Czy ja musiałam być tak durna i się popisywać że jestem najlepsza? Jaka ze mnie tępa idiotka boże. Tak to bym bez wątpienia wygrała, no ale głupi ma zawsze szczęście.
- Poza tym nie mogę jutro jedynie w środę.
- Ok. Mi pasuje bylebyś ty tam była.
Zaczął mnie tak denerwować że masakra. Ja odeszłam kilka kroków żeby dalej pojeździć ale on za mną przez cały czas łaził.
- To że idę z tobą na randkę w środę to nie znaczy że musisz przez cały czas za mną łazić. Weź spierdalaj co?
- Już mnie nie ma księżniczko.- podszedł do mnie i chciał mnie objąć ale ja z obrzydzeniem go odtrąciłam.
- Może i dla ciebie jestem mała i słodka ale jak ci przypierdolę to uwierz mi że nie wstaniesz.
- Ile razy ktoś od niej dostał człowieku uwierz uważaj na nią.- potwierdził Tom.
- Tak samo jak miałem przegrać tak?
- Czy ty nie możesz zrozumieć jełopie że wygrałeś bo na początku pokazałam najsłabszy trik jaki istnieje?
- Dobra ale tak czy inaczej wygrałem i nic tego nie zmieni.
Nie miałam już co tam robić więc postanowiłam wrócić do domu.
Gdy weszłam przez drzwi każda para oczu skierowała się na mnie.
- Czego?
- Nie nic. Tylko nie każdemu dajesz się zaprosić na randkę.
- Skąd o tym wiecie.
- Louis opowiadaj.
- No jak ty wtedy pojechałaś ja nie rezygnowałem i pobiegłem za tobą. No i usłyszałem jak ten chłopak powiedział że jutro cię zabiera na randkę ty oczywiście mu coś odpowiedziałaś i poszedłem jak on do ciebie podchodził aby cię przytulić. Czyżby nowy chłopak?
- A co zazdrośni? To moje życie i robię z nim co chcę.
- Dobra już się tak nie denerwuj.
- Tak ale zawsze o wszystko się wypytujecie nie rozumiecie że to moje prywatne sprawy?!- powiedziałam wściekła.
- Przyszłaś i kolejna kłótnia. Nie wiem o co ci chodzi.- dzisiaj chyba wszyscy się na mnie uwzięli najpierw Brandon potem ten cały Matthew a teraz oni? Jeszcze chwila i nie wytrzymam obiecuję.
W tym samym momencie zadzwonił dzwonek, poszłam otworzyć i ujrzałam w drzwiach tego chłopaka.
Byłam tak wkurzona że rzuciłam mu się na szyję i pocałowałam przez około 10 sekund. Potem powiedziałam żeby potem wpadł i zamknęłam drzwi a on był strasznie oszołomiony.
- Czyli jednak to twój chłopak?
- Tak.
W tym momencie prawie wszyscy wyszli do swoich pokoi a ja nie wiedziałam o co im chodziło ale mniejsza z tym, jestem głodna.
Gdy się już najadłam poszłam na górę.
Położyłam się na łóżku i błyskawicznie zasnęłam.
Rano obudził mnie mój głupi budzik po omacku walnęłam w niego ręką po czym on spadł na ziemie i się roztrzaskał.
- Muszę kupić kolejny budzik.- stwierdziłam.
Wstałam i przebrałam się z wczorajszych ciuchów ponieważ byłam tak wykończona tym dniem że nawet się nie przebrałam. Poszłam do toalety i zrobiłam z sobą porządek. Postanowiłam upiąć sobie koka i tylko korektorem poprawiłam twarz. Zeszłam na śniadanie i sięgnęłam po jogurt z lodówki, zauważyłam że jest mało jedzenia trzeba iść do sklepu.
- Czyja kolej na robienie zakupów?-krzyknęłam.
- Twoja i Nialla.- usłyszałam w odpowiedzi.
- Nie chcę mi się iść do sklepu, ale w sumie i tak muszę sobie kupić budzik, nowy blok rysunkowy i kilka ołówków.
- Mówisz do siebie?- zapytał Harry.
- Oczywiście, czasem muszę porozmawiać z kimś inteligentnym.
- Czy z tobą każde zdanie musi przeradzać się w kłótnie?!
- Taka już jestem a jak mnie takiej nie akceptujesz to z łaski swojej wypierdalaj.- uśmiechnęłam się sztucznie.
- Jak widać od rana jesteś już naburmuszona. - powiedział po czym krzyknął.- Zayn, Niall! Chodźcie tu szybko.
Przyszli jak na zawołanie.
- Hmm Chachi ma zły dzień trzeba to naprawić.
- Nie ma sprawy- powiedzieli równocześnie, nie wiem jak to im wychodzi ale są w tym całkiem nieźli.
Wzięli mnie za nogi i ręce i rzucili na kanapę a Harry usiadł na mnie okrakiem i zaczął łaskotać. Pierwszy raz od wielu miesięcy śmieję się szczerze ,nie sarkastycznie, nie z przymusu to całkiem fajne uczucie ale nie chcę do tego wracać. Szarpałam się ale to nic nie dało.
- Hahahahah Harry proszę puść mnie.- mówiłam przez śmiech.
- Nie ma mowy.
Jego palce zwinnie jeździły po moim brzuchy.
- Jak nie puścisz mnie w ciągu 5 sekund to uwierz będziesz miał karę i to o wiele gorszą niż Niall. -właśnie Niall przecież on jest moim służącym.
- To cię w ogóle nie puszczę.
- Niall zdejmij go ze mnie.
- No dobra. Sory Harry.- pociągnął go na fotel i pomógł mi wstać.
- Weźcie mnie już lepiej nie denerwujcie bo spóźnię się do szkoły.
- Okay nie bądź sztywna.
- Nie jestem.
- Udowodnij.
W tym momencie rzucam się na niego i teraz to ja go łaskoczę.
- Hahhahaha Chachi puść mnie to proszę.
- Nie ma mowy ty tez nie chciałeś zejść.
- Chłopcy pomożecie?- zapytał.
Lecz oni nawet nie drgnęli żeby mu pomóc tylko śmiali się.
Po minucie puszczam go i idę na górę do pokoju wziąć plecak.
[...]
Kłóciłam się jak zwykle z pustakiem.
- To nie Ikea ty tu nie rządzisz dziwko!- krzyknęłam jej w twarz.
- Ja przynajmniej wiem ile to jest 2+2.
- Ja chciałaś zabłysnąć to było się brokatem posypać.
- Nie muszę i tak błyszczę.
- Nawet kilo tapety nie zatuszuje twojej głupoty.
- Gdybyś ty nawet tone miała i tak byś nie wyładniała.
- Spadaj szmato.
- Nie jestem szmatą!
- Myślała szmata że jest jedwabiem kurwa!
- Siedź cicho! Dla mnie jesteś nikim!
- Pamiętasz kiedy pytałam się o twoją opinie? Ja też nie więc zamknij mordę
- Nawet gdybyś zapytała nie warto marnować czas na takie jak ty.
- Sztuczne włosy, sztuczna mina jesteś pewna że nie zrobili cię w Chinach?
- Może i mnie w Chinach ale ciebie w Kambodży kretynko.
- To że lubię się najebać do zgonu , uwielbiam dresy i za duże bluzki oraz bluzy , przeklinam jak mało kto i kocham rap nie znaczy że jestem gorsza od ciebie pusta lalo. Jestem lepsza bo wiem w chuj więcej od ciebie o życiu , a nie o tym który puder pasuje do mojej cery.
- Ja przynajmniej o siebie dbam nie ta jak ty chłopczyco.
- Mężczyźni są z Marsa a kurwy z Wenus a ja jestem z Polski szmato.
- Tyle szmat a podłoga wciąż brudna.
- Nie odszczekuj się mała tapeciaro, bo ci fundamenty odejdą i cała maska zniknie.
- Jesteś zwykłą suką.
- Może i jestem suką ale rasową nie skundloną jak ty!
- Jesteś nic nie wartym gównem nie wiem po co przyszłaś na świat chyba tylko żeby go oszpecać.- wredna zdzira.
- Przepraszam ale nie słucham ludzi którzy w buzi mieli więcej chujów niż ja frytek.
- No widać że miałaś ich dużo bo jesteś strasznie gruba.
- Chudsza od ciebie.
- Gdyby Szekspir cię znał napisał by więcej tragedii.
- A gdyby znał ciebie napisał by sonet dla dziwki.
- Masz tyle mózgu żeby prowadzić tak długą rozmowę? Podziwiam myślałam że po minucie się skończy.
- Uważaj sumo, bo kiedyś tipsy odpadną szpilki się powykrzywiają puder zejdzie tusz zmyje ciuchy wyjdą z mody a kurewski charakter ci zostanie.
- Dobrze że w ogóle wiesz co to znaczy.
- Hmmm, tak się zastanawiam czy istniejesz także w wersji z mózgiem?
- W przeciwieństwie do ciebie tak. I potrafię o wiele więcej od ciebie ty potrafisz ledwie co parę trików na desce no proszę cię do czego to ci się w życiu przyda.
- Nie wiesz co potrafię a czego nie więc się nie odzywaj a umiejętność różnych trików mi się bardziej przyda niż umiejętność w robieniu loda. I jedyne co możesz to opalać się w blasku mojej zajebistości dziwko. A i zapomniałabym kolega wziął pięć zł i powiedział że idzie na dziwki. Nie było go u ciebie?
Ona oczywiście się już nie odezwała jak zwykle wygrałam przy tym prawie cała szkoła miała ubaw. Uwielbiam się z nią kłócić ponieważ wtedy pokazuje że jestem od niej lepsza. Wykorzystuje każdą okazję żeby jej dowalić. Niech ma za swoje. Odwróciłam się lecz usłyszałam jak Jessica mnie obgaduje.
- Jeśli obrabiasz mi dupę za plecami to jesteś w idealnej pozycji żeby mnie tam pocałować.- powiedziałam wściekła.
- Znowu zaczynasz?
- Tyle że ja nie zaczęłam więc się odwal.
[...]
Wróciłam do domu po męczącym dniu i poszłam do mojego pokoju i walnęłam się na łóżko. No tak dzisiaj wtorek, jutro moja cholerna randka, zastanawiam się żeby nie iść przecież nawet nie zna mojego imienia. Nie lubię go jest taki arogancki zresztą to nie nowość żebym nie lubiła ludzi. Stwierdziłam jednak że pójdę ale nie dlatego że chcę, tylko z godności, założyłam się, przegrałam i muszę zrobić to co chciał niestety.
Zeszłam do salonu gdzie byli chłopcy.
- Ale dowaliłaś Jessice nie chciałbym być na jej miejscu.- powiedział Lou.
- To jest moja dziewczyna.- przypomniał Harry
- Niestety Harry wszystkich dalej to dziwi że umawiasz się z tak głupią i wytapetowaną dziewczyną musisz dać nam czas.
- Nie obrażaj jej.
- Bo co? Nie lubię jej i każdy o tym wie więc nie karz mi kłamać że ją uwielbiam bo to twoja dziewczyna.
- Dobra tylko się uspokój.
Harry po chwili poszedł do swojego pokoju. My włączyliśmy sobie film i oglądaliśmy. Nagle ktoś zadzwonił do drzwi ja podeszłam do drzwi i je pociągnęłam żeby je otworzyć.
- O hej...- Gdy ujrzałam twarz Jessici z impentem trzasnęłam drzwiami przed nosem i udałam się w kierunku salonu lecz jej głos mnie zatrzymał.
- Otwieraj dziwko!
- Przykro mi to nie muzeum lalek nie przyjmujemy.
Odwróciłam się i zobaczyłam Harrego.
- Kto to był?
- Godzilla radzę nie otwierać bo będziesz mieć koszmary.
- Zabawna jesteś.- powiedział z sarkazmem.
- No widzisz ja to mam poczucie humoru nie?
- Oczywiście.
Nagle zaczęła się dobijać do drzwi i krzyczeć.
- Czy ktoś mi wreszcie otworzy?!
- Uważaj bo ci się jeszcze paznokietek złamie i co wtedy zrobisz? Pojedziesz na pogotowie?- zaśmiałam się.
Harry podszedł do drzwi i je otworzył po czym sam wyszedł i tyle ich widziałam.
Wróciłam do salonu i ponownie oglądaliśmy film.
[...]
Ughh. Rano obudziły mnie promienie słońca wpadające przez nie zasłonięte okno. Dzisiaj jest dzień mojej koszmarnej randki. Niestety muszę na nią iść. I po co się popisywałam? Jestem głupia.
Po chwili przypomniała mi się moja grupa, nie widziałam ich od kłótni z Brandonem. Postanowiłam napisać do Emilio.
" I jak tam sobie radzicie na próbach?"
Po chwili dostałam odpowiedź.
" Bez ciebie o wiele gorzej nikt nie umie wymyślić nawet najprostszego układu. Właśnie czemu nie przychodzi?"
Brandon na pewno się ni przyznał ale ja powiem mu o tym żeby się na niego wściekli.
" Pokłóciłam się z Brandonem, zupełnie nie wiem o co pomogłam mu byłam miła a na drugi dzień zaczął na mnie najeżdżać."
" Tępy debil, nie wiem o co mu chodziło ale musimy się dowiedzieć, przyjdź dzisiaj na próbę o 18 tam gdzie zawsze."
" Nie mogę umówiłam się niestety i muszę tam iść więc nie mam wyboru :/"
"Nie da się niczego zrobić? Na pewno?"
"Niestety nie ale w czwartek po 18 będę wolna."
" Ok to do zobaczenia."
" A i nie mów o niczym dopóki nie przyjdę chcę się z nim sama rozprawić."
"Nie ma sprawy."
"Pa"
"Pa"
Poszłam ubrać rzeczy i zjadłam śniadanie a potem poszłam do szkoły.
[...]
Gdy wróciłam ze szkoły poszłam do pokoju żeby się przebrać, nie wiem dokładnie w co ale muszę to zrobić.
Postanowiłam ubrać coś ładniejszego niż zwykle ale bez przesady nie będę się szykować dla jakiegoś frajera.
Poszłam do skateparku z deską bo tam się umówiliśmy i czekałam.
- Widzę że jednak przyszłaś na tą randkę?- odezwał się Tom.
- No niestety, zakład to zakład a ja mam swój honor.
- Bardzo ładnie wyglądasz. Nie za bardzo dziewczęco ale bardziej niż zawsze.- ktoś docenił moje starania.
- Dzięki.
Po chwili przyszedł debil.
- Hej księżniczko.
- Jak nie znasz mojego imienia to po prostu zapytaj a nie.
- No to jak się nazywasz?
- Olivia, dla przyjaciół Chachi, mów do mnie Olivia.- powiedziałam chłodno.
- Olivia hmm, piękne imię czyżby mojej przyszłej żony.- powiedział na co ja tylko przewróciłam oczami.
- Może, ale na pewno to nie będę ja.
- Nie bądź taka pewna.
- Będę zabronisz mi?
- Oczywiście że nie, nie będę ograniczać mojej dziewczyny.
- Nie jestem twoją dziewczyną i nigdy nie będę. Jak jeszcze raz powiesz cos podobnego wrócę do domu.
- To czemu wczoraj mnie pocałowałaś?
- Żeby wkurzyć kolegów.
- Czyli dałem się wykorzystać. Ale mi si eto opłaciło więc wybaczam ci skarbie.- zaraz przez niego nie wytrzymam.
- Skończ już i powiedz lepiej co chcesz robić.
- Dobra, słyszałem że kocham adrenalinę więc może pójdziemy do wesołego miasteczka?
- Jeeee! Adrenalina dla przedszkolaków! Super!
- No to co innego proponujesz?
- Nie wiem ty coś wymyśl.
- To ty chciałeś żebym przyszła na tą cholerną randkę więc nie będę nic za ciebie wymyślała.- powiedziałam wściekła.
- Dobra kicia zluzuj.
- Nie nazywaj mnie tak.
- Ok. To może pójdziemy do aquaparku?
- Nie mam stroju.
- To możemy po niego pójść przecież mieszkasz nie daleko.
- Nie chcę iść i już.- Pewnie się już domyślił o co chodzi ale może nie, w końcu to skończony głupek.
- Ok to chodźmy do restauracji.
- Nie nawidze jeść w restauracji.- powiedziałam krótko.
- To chodź do kina.
Zgodziłam się i poszliśmy do celu.
Strasznie denerwowało mnie zachowanie tego debila przez cały czas gadał mi co będzie za chwile i szturchał mnie i pisał sms. Postanowiłam dłużej nie czekać i w połowie filmu poszłam.
- Co robisz?
- Idę do toalety.
Wróciłam szybko do domu i poszłam do kuchni wyciągnęłam lody i zaczęłam je pożerać łyżką. Nagle podszedł do mnie Zayn.
- Złamane serce?- zapytał na co ja zaczęłam się śmiać.
- Nigdy nie było żadnej miłości nawet go nie lubię.
- To czemu go wczoraj pocałowałaś?
- Nawet nie znał mojego imienia.
- To po co to zrobiłaś?
- Żeby was wkurzyć.
- Udało ci się.-odpowiedział.
- No to bardzo dobrze a teraz idź sobie bo chcę coś w spokoju pooglądać.
- Nie. Może ja też chcę pooglądać?
- Nie obchodzi mnie to, zapewne w swoim pokoju też masz telewizor.
- No to co? Chcę pooglądać tu. A czemu ty nie możesz iść do siebie?
- Bo przyszłam tu pierwsza.
- Uwielbiam się z tobą droczyć- powiedział po czym po raz kolejny zaczął zbliżać się do mojej twarzy...

czwartek, 17 lipca 2014

Hejka. Piszcie z kim ma być ten imagin bo to już 4 część a ja dalej nie wiem. Proszę o chociaż o jeden komentarz obojętnie jaki obojętnie co będzie tam pisało ale żeby coś było ( czy ja jestem aż tak zdesperowana? xd) A i w ogóle wiem że oni są w różnym wieku ale musiałam zrobić że są w jednym bo tak jest lepiej. Dobra już piszę tego imagina. Miłego czytania :)
Linki do poprzednich części:
http://1dtocokocham.blogspot.com/2014/07/hej-to-bedzie-kolejny-imagin-z-paroma.html#comment-form
http://1dtocokocham.blogspot.com/2014/07/hej-co-tam-u-was-zawsze-mowie-tylko-o.html#comment-form
http://1dtocokocham.blogspot.com/2014/07/hej.html#comment-form
???#13 cz.4
Poszliśmy na lekcje.
- Gonzales, Horan czemu się spóźniliście?
- Yyy bo Chachi no... noga bolała.- naprawdę, noga mnie bolała? Niall jakie ty masz pomysły wo ogóle nie umiesz kłamać. Masakra.
- Tak. Bardzo mnie noga boli aż wytrzymać nie mogę idę do pielęgniarki. Do widzenia miłego dnia życzę.
- Gonzales za kłamanie do odpowiedzi.- No oczywiście on też kłamał ale to ja idę do odpowiedzi. No po prostu super.
- Dobrze ale nie denerwuj się już tak bo podobno złość piękności szkodzi aaa sory tu już nie ma czego ratować.
- Masz się o mnie tak nie wyrażać! Powiedz mi lepiej skąd się biorą dzieci.- spojrzała na mnie spod okularów które przez cały czas zjeżdżały z jej wielkiego nosa.
- Proszę panią wiem, że nikt pani nie chce i może nie robiła pani takich rzeczy, ale w takim wieku powinna pani wiedzieć, a i dodam że mówią, że to bardzo przyjemna sprawa. -Wystawiłam swoje zęby na wierzch.
- Olivia ja mam dwójkę dzieci!
- Jest pani wiatropylna?
- Jedynka! Jak twoja matka cię wychowała?! Jak widać po twoich ocenach i zachowaniu w ogóle się tobą nie przejmuje.
- Mów o mnie co chcesz ale nie masz prawa wyrażać się w taki sposób o moich rodzicach! Zachowujesz się żałośnie. Nic o nich nie wiesz!- wybiegłam z klasy i trzasnęłam za sobą drzwiami. Miałam w dupie tą sukę. Ona nawet mnie nie zna, nie poznała moich rodziców i nie ma prawa się o nich wyrażać. Zobaczyłam że Zayn za mną wybiegł. Podszedł do mnie i mnie przytulił.
- Wyszłam z klasy bo chciałam być sama. Idź sobie.
- Nie zostawię cię. Dlaczego tak zareagowałaś?- No tak oni myśleli że mam idealne życie, o niczym nie wiedzieli.
- Nie ważne.
- Nie pójdę stąd dopóki mi nie powiesz.
- To sobie czekaj. Ja idę do domu.
- Przecież to dopiero trzecia lekcja jeszcze dwie.
- No i co?
- Ok to zrywam się z tobą.
- Mi to wszystko jedno.
Wyszłam z szkoły i zaczęłam jechać na desce lecz zatrzymałam się gdy ktoś zaczął mnie wołać. A no tak jeszcze Zayn. Podjechałam do niego z powrotem.
- Mógłbyś szybciej?
- Ty jesteś na desce a ja idę to chyba normalne że będę się wolniej poruszał nie?
- Możesz biec.
- Nie przesadzaj.
- Będę wolno jechała tak że będziesz biegł tylko truchtem ok?
- Nie.
- Ok to jadę pa.- Przyśpieszyłam.
- Dobra, dobra tylko poczekaj na chwile.
Doszliśmy do domu w 5 minut. Ja od razu poszłam na górę.
- Po tym jak tyle biegłem zostawiasz mnie i idziesz sobie do góry?
- No.
Poszedł za mną i zapytał.
- To co teraz będziesz leżeć na dupie i nic nie robić?
- Coś ci przeszkadza?
- Nie, ale może chodź popływać.
Zgodziłam się w końcu w ogóle nie pływałam w naszym basenie.
- Daj mi chwile tylko się przebiorę.
- Ok to ja też.
Wyszłam przed dom i położyłam się na leżaku w oczekiwaniu na Zayna. Gdy go zobaczyłam jak wyszedł to po prostu się zakochałam w jego klacie. Podszedł i usiadł na leżaku obok.
- To jak wskakujemy?
- No co ty. Jest pewnie zimna woda.
- No dawaj jest ciepła sprawdzałem szybciej.
- A makijaż ci się nie rozmaże?- zapytałam.
On się wściekł, wstał i przerzucił mnie sobie przez ramię skąd miałam dobry widok na jego seksowny tyłeczek. Nagle zobaczyłam że jesteśmy już blisko basenu i wrzucił mnie do wody. Wkurzyłam się na niego.
- Zabiję cię Malik.
- Taaa było mnie denerwować?
- Dobra sory. Pomórz mi wyjść z wody.- podał mi rękę a ja wykorzystując to pociągnęłam go do wody.
- Mogłem się tego spodziewać.
- No, ale już za późno.- zaczęłam go chlapać a potem on mnie.
Po chwili Zayn podszedł do mnie.
- Powiesz mi dlaczego wtedy tak zareagowałaś?- patrzał mi prosto w oczy.
- Nie.
- Dobra.- spojrzał na moje usta i zaczął się niebezpiecznie zbliżać do mojej twarzy. Był taki śliczny... Czemu coraz częściej myślę o nich w dobry sposób. Ocknęłam się i gdy on zamknął oczy ja zanurzyłam się i odpłynęłam pod jego ramieniem. On się pochylił w stronę gdzie byłam i stracił równowagę i cały się zanurzył.
- Ej, to nie tak miało być.
- Jak widzisz nie wszystko idzie po twojej myśli.- uśmiechnęłam się do niego.
Po jakimś czasie przyszła reszta.
- Ej no. Kąpiecie się beze mnie?- zapytał Lou.
- No.
- Nie wybaczę wam tego. -powiedział i zaczął się rozbierać aż zostały mu tylko bokserki i wskoczył na bombę do basenu.
- Jeszcze ja.- powiedział Niall.
- I ja.- dopowiedział Liam.
- A ty Harry nie wchodzisz?- zapytał Zayn.
- Nie...
- Bo mi się loki rozprostują- dokończyłam za niego.
- Nie pozwalaj sobie.
- Hahahha bo co mi zrobisz. Boisz się wejść więc tu mnie nie złapiesz.- wytknęłam mu język na znak wygranej.
Dosłownie jak wypowiedziałam zdanie Harry rozebrał się i wskoczył do wody. Boże, ile wokół mnie cudownych klat. Dobra Chachi ogarnij się. Podeszłam do Harrego i zaczęłam go podtapiać. Po chwili go puściłam.
- Hahhhahahha jak ty wyglądasz. Nigdy nie widziałam niczego śmieszniejszego. No proszę loczek nie ma loczków. Haahhahahh.
- To nie jest śmieszne.
- Zależy dla kogo.
- A wy co tutaj w ogóle robiliście gołąbeczki?
- Jak ci przypierdolę to Dr. House będzie miał zagadkę na 100 odcinków.
[...]
Poszłam do kuchni zrobić sobie coś do żarcia i zobaczyłam tam Nialla szukającego czegoś w lodówce.
- Co robisz?
- Szukam szczęścia.
- W lodówce?
- Gdzieś kurwa musi być.
- Coś się stało?
- Nie nic tylko dziewczyna dała mi kosza.
- No tak wy nie przyzwyczajeni jesteście.
Wzięłam do ręki kisiel i się odwróciłam lecz na kogoś wpadłam.
- Patrz jak chodzisz kaleko.- Warknęłam i po chwili zorientowałam się że wpadłam na Harrego.
- Pierdol się.
- Sorry ale mam z kim.
- To już twój problem.
- Zejdź mi z oczu bo szpecisz krajobraz pierdolony plemniku.- popatrzyłam się z pogardą na Harrego. Wszyscy jak zwykle się śmiali oprócz niego.
- Jesteś nienormalna.
- Ktoś musi być porąbany żeby reszta miała ubaw nie?- powiedziałam i wróciłam do swojego pokoju. 
Gdy położyłam się na łóżku dostałam sms.
" Hej Chachi spotkamy się dziś?"-Brandon. Jego i Emilio najbardziej lubiłam z całej paczki ale to nie oznacza że się przyjaźnimy.
" Zależy o której i gdzie."
" Jak zwykle o wszystko się wypytujesz. Za pół godziny na skateparku. Weź deskę."
"Spk. Do zobaczenia."
Ubrałam moje ulubione dresy i zwykłą krótką koszulkę. Zeszłam na dół wzięłam do ręki jabłko i wyszłam z domu. Jechałam sobie wolno bo i tak miałam jeszcze 15 minut. Gdy dojechałam na miejsce Brandon już tam był.
- No siemka.
- Hej.- odpowiedziałam.- To po co miałam tu przyjść?
- Czy zawsze musi być jakiś powód nie mogliśmy się spotkać ot tak?
- Zawsze jest jakiś powód.
- Dobra, nauczysz mnie paru trików bo wiem że umiesz jeździć najlepiej z okolicy?
- Ha, wiedziałam.
- Dobra ale chciałem z tobą jeszcze normalnie pogadać o naszej paczce.
- Gadaj.
- Bo jak wiesz chodzę z Dżajną ale ostatnio się bardzo pokłóciliśmy nawet prawie zerwaliśmy no i chciałbym cię prosić o pomoc.
- O co konkretnie?
- No żeby jej jakąś niespodziankę przygotować czy coś w tym stylu.
- Dobra rozumiem ale czemu do mnie z tym przychodzisz?
- No bo ty jesteś dziewczyną nie?
- Tak przynajmniej mam napisane w dowodzie.- zaśmiałam się.
- To jak pomożesz?
- No jasne tylko najpierw chcesz poćwiczysz czy pomóc ci z Dżajną?
- To najpierw mnie nauczysz kilku trików a później powiesz co mam z nią zrobić.
- Ok.
Uczył się całkiem szybko więc zakończyliśmy naukę po godzinie.
- Chodź do kawiarni.
Weszliśmy i Brandon zamówił dwa ciastka. I podał banknot kelnerce.
- Nie ja zapłacę za siebie- nie lubię gdy ktoś za mnie płaci. Wolę być samowystarczalna.
- Nie dziś już dużo dla mnie zrobiłaś teraz moja kolej.
- Nie, zapłacę za siebie.
- No Chachi.- powiedział i zrobił smutną minkę.
- No dobra.
Kelnerka odeszła a ja od razu powiedziałam mu co wymyśliłam.
- To kup lakier do włosów...- on mi oczywiście musiał przerwać.
- Lakier do włosów do czego?
- Daj mi skończyć a potem będą pytania ok?
- No dobra.
- Jeszcze zapalniczkę i jak największy karton. Z kartonu wytnij serce, potem połóż je na ziemi i tak jakbyś te serce obrysowywał pryskaj lakierem wokoło. Gdy już to zrobisz karton odłóż gdzieś na bok i podpal lakier do włosów. Na pewno będzie zachwycona a jak to nie wystarczy, to weź jeszcze ten karton obłóż go jakimś materiałem i ponaklejaj na to wasze wspólne zdjęcia.
- Chachi. Jesteś kochana!- Zaczął mnie ściskać a ja go odepchnęłam.
- Za dużo czułości- zaśmiałam się.
- Dobra, ale dziękuje ci za pomoc. Naprawdę jesteś mega.
- Okay ale ja już musze spadać, Pa.
Wróciłam do domu i o mało co nie zwróciłam tego pysznego ciastka. Harry i Jessica wymieniali się śliną. Blee.
- Moglibyście nie robić tego w kuchni. Najlepiej w innym domu. W innym mieście- powiedziałam do nich podirytowana.
- Nie wiesz że nie przerywa się gdy dwie osoby są w trakcie jakiejś czynności?- zapytała głupia tapeciara.
- A ty nie wiesz że nie przychodzi się do domu nieproszonym? Znając życie wprosiłaś się tu. I co mam rację?
- Ja nie wiedziałem że przyjdzie ale nie mam nic przeciwko temu.
- Czyli jednak wprosiłaś się.
- Kim ty jesteś żeby mną pomiatać dziwko.
- Mnie nazywasz dziwką? O fuck! To jaką nazwą mianujesz siebie?- Mówiłam najspokojniej jak tylko umiałam.
- A weź się zamknij się! Nie masz tu nic  do powiedzenia więc się nie wtrącaj. Jesteś zwykłą zdzirą która nie dba o swój wygląd no spójrz na siebie wyglądasz jak chłopak.- Zaśmiała mi się perfidnie w twarz.
- Ty lepiej spójrz na siebie wyglądasz jak trzecia płeć- zaśmiałam się tak jak ona.
Weszłam na górę, poszłam do swojego pokoju i rzuciłam się na łóżko. Znowu padły te słowa: Kim ty jesteś? Już wolałabym żeby mówili mi że do niczego w życiu nie dojdę że jestem beznadziejna, że jestem najpodlejszą suką. Tyle razy słyszałam już te słowa, ale za każdym razem bolą tak samo. Po kilku godzinach rozmyślania zasnęłam.
[...]
Zeszłam na dół bardzo głodna.
Sięgnęłam po ostatniego tosta lecz nie zdążyłam bo ktoś go wziął przede mną. Jak się okazało to był Harry.
- Oddawaj go.
- W snach.
- Oddaj go nic nie jadłam.
- Spadaj.- wyciągnęłam rękę po niego lecz Harry tak jak ja zrobiłam wcześniej polizał go lecz ja mu go wyrwałam a on był za bardzo zdezorientowany żeby mnie powstrzymać.
- Ha.
- Ej no. Ty się nie brzydzisz po mnie jeść?
- Nie wiem kiedy myłeś ostatnio zęby bo przez cały czas od ciebie śmierdzi ale jestem za głodna żeby się tym przejmować.
On tylko zrobił naburmuszoną minę i wyjął sobie jogurt z lodówki.
- A właśnie Harry czemu się tak wczoraj zachowałeś w stosunku do Chachi? Wiem że się nie lubicie i w ogóle ale mieszkamy razem i powinieneś ją chociaż szanować i bronić. -powiedział Liam a ja byłam tak samo zdezorientowana jak Potter.
- Ale o co ci chodzi przecież przez cały czas się wyzywaliśmy i wam to nie przeszkadzało.- Bronił się loczek.
- Możecie się wyzywać ale powinieneś ją bronić gdy tak jak na przykład Jessica ją wczoraj wyzywała, jak rodzeństwo.
- Ble to nie jest mój brat i nawet tak nie mów- wtrąciłam się.
- No właśnie. A ona też wyzywała Jessice a ja teraz z nią chodzę więc kogo mam bronić? Udawanej siostry której nie lubię czy mojej dziewczyny? To chyba logiczne.- stwierdził. Ja myślałam podobnie ale Liam zachowuje się słodko że mnie broni.
- No tak praktycznie powinieneś bronić dziewczyny ale będziemy długo ze sobą mieszkać więc macie się przynajmniej szanować zrozumiano?- gadał jak mój tata.
- Ok- powiedzieliśmy od niechcenia.
[...]
- Za tydzień w sobotę robimy imprezę będzie dużo ludzi możesz zaprosić parę osób.- powiedział rozgarnięty
- Spoko.- Wiedziałam już kogo zaproszę w prawdzie były to tylko osoby z grupy I.aM.mE ale w końcu ktoś.
Zadzwoniłam do nich i ich zaprosiłam. Wszyscy oprócz Pacmana mogli przyjść. Postanowiłam zrobić sobie coś do jedzenia bo jak zwykle zgłodniałam ale w salonie zauważyłam chłopaków grających w fife 14 więc do nich podeszłam.
- Teraz ja gram.
- Nie ma mowy.- szybko odpowiedział Harry.- zresztą jesteś dziewczyną i sory ale mogę się założyć że nie wygrasz nawet z jednym z nas.
- Chyba sobie ze mnie kpisz.
- Nie.
- Okay to zagram z wszystkimi i jak wygram z tobą to robisz coś dla mnie a jak ty to ja coś dla ciebie z każdym tak samo.
- Dobra ale i tak nie masz szans.
- Jak uważasz.
- Z kim chcesz najpierw zagrać?
- Z Louisem zobaczymy co potrafisz.
- Ok.
- Dać ci fory?
- Hahahaha mogę się założyć że to ja będę ci je musiał dawać. Sory ale dziewczyny są za słabe na takie gry.
- Zobaczymy.
Pierwszego gola strzeliłam ja i wyśmiałam go w twarz a on wykorzystał że nie patrzę na telewizor i mi też strzelił.
- Ej to nie fair!
- Życie jest nie fair.- wytknął mi język.
Wzięłam się w garść ale do połowy dalej było 1:1. W drugiej połowie strzeliłam mu kolejną bramkę potem jeszcze jedną i skończył się mecz.
- I co dalej uważasz że kobiety to słaba płeć?
- Tak.
- To gratulacje właśnie przegrałeś z słabą płcią to pomyśl jaki ty jesteś słaby co?- powiedziałam mu w twarz.- Dobra to kto teraz?
- Ja mogę - powiedział Niall.
- Spoko.
Pokonałam go tak samo bez większych przeszkód było 1:0.
- Kto następny? zapytałam.
Zgłosił się Liam. Z nim było tak samo jak z wcześniejszymi tylko on mi strzelił jedną bramkę normalnie i wynik był 2:1.
- Ha, widzicie jesteście dla mnie za słabi.
- Zostało nas jeszcze dwóch więc się jeszcze nie odzywaj bo zapeszysz. Sory i tak nie masz szans.- powiedział Harry.
- Mówiłeś też że nie wygram z żadnym z was, a ja co? Pokonałam już 3.
- Tylko niech normalne będą te rzeczy które mamy dla ciebie zrobić dobra?- zapytał z niepokojem Liam.
- Pomyśle. No dobra to teraz kto?
- Ja, to będzie koniec twojej wygranej.- powiedział pewny siebie Zayn.
Jak zwykle był za pewny siebie i nie strzelił mi ani jednej bramki. A ja mu aż dwie.
- Ha i co dalej jesteś taki dobry? Podobno miałam przegrać. Widzisz jesteś za słaby dla dziewczyny, jakie to smutne.- zrobiłam smutną minę.
- Harry dowal jej.
- Nie teraz jestem zmęczony.
- Hahahahah po prostu się boisz bo wcześniej tak gadałeś a teraz co? Strach cię obleciał?- Drwiłam z niego.
- Nie po prostu jestem zmęczony i już.
- Boisz się dziewczyny, boisz się dziewczyny, boisz się dziewczyny- śmiałam się z niego jak dziecko.
- Dobra ale to jutro.
- Musisz się przygotować?- powiedziałam z kpiną.
- Nie... jestem lepszy od ciebie.
- Chciałbyś. Dobra kładź się spać bo podobno zmęczony jesteś. Chodź i tak w to nie wierze- powiedziałam do loczka.
- Dobranoc.- powiedział trochę zły.
- A właśnie Niall jesteś moim służącym przynieś mi coś do jedzenia.- powiedziałam  wyższością do blondyna.
- Dobra- odpowiedział zażenowany.
[...]
Wstałam po 11 ponieważ była niedziela. Poszłam jak zwykle do kuchni ale niestety te żarłoki wszystko zjedli więc postanowiłam sobie zrobić jajecznice.
- O jak robisz sobie jajecznice to mi też możesz zrobić.- powiedział blondyn.
- Ty już żarłeś.- odpowiedziałam.
- Nie prawda oni zjedli wszystko beze mnie.- zrobił smutną minę.- I teraz jestem baaardzo głodny- przeciągnął samogłoskę.
- No dobra.
- O jaki Niallowi robisz to mi też możesz.- wtrącił się Lou.
- A jak już składamy u ciebie zamówienia to możesz mi zrobić herbatę.
- A co ja wasza kucharka?
- No prosimyyy.
- No dobra zapytajcie się jeszcze ich żebym nie musiała niczego dorabiać.
- Harry, Zayn chcecie jajecznice albo herbatę?- Krzyknął Liam.
- No ja chcę jajecznice- odpowiedział Harry.
- A ja herbatę.
- Spoko.
Zrobiłam wielką jajecznicę i herbatę i podałam ją Niallowi i Louisowi a Liam zaniósł reszcie. Przyszli po chwili
- Liam ta jajecznica wyszła ci pyszna, zazwyczaj nie mogę jej przełknąć ale muszę przyznać że ta wyszła ci nawet lepiej niż mi- powiedział Harry a ja zaczęłam się śmiać.
- Hahhahaahah dobrze że ci smakowała ale to nie ja ją robiłem.
- To kto?
- Chachi.
- I że niby ona zrobiła lepszą jajecznicę ode mnie?
- Sam to przed chwilą przyznałeś.
- Harry jest u nas tak jakby kucharzem i słowa pochwały od niego to rzadkość a to że lepiej zrobiłaś ją on niego to już jest prawdziwy zaszczyt.- wytłumaczył Li.
- Hahaah to dziękuje.
- Proszę- powiedział naburmuszony.- Niall a ty znowu żresz? To już chyba twoje trzecie śniadanie dzisiaj.- szybko zmienił temat.
- Niall mówiłeś że ci wszystko zżarli!
- No dostałem tylko 5 tostów!
- A potem jeszcze 2 jogurty a teraz na dodatek jajecznice.
- I dalej jestem głodny- nie no nie wierze, jest większym żarłokiem ode mnie, nie wiedziałam że to kiedyś powiem.
- Ile ty jesz człowieku, rozumiem gdybyś był gruby ale ty jesteś chudszy od nich a jedzą 5x mniej niż ty.
- No to co mi to pasuje, a poza tym też jesteś bardzo chuda a żresz mniej więcej tyle ile ja.- no miał racje ale jem mniej niż on.
- To piąteczka mamy lepiej.- przybiliśmy sobie piątkę i zaczęliśmy się śmiać.
- Jak coś to dziś przychodzi do mnie Danielle- powiedział Liam.
- Ok. Może pooglądamy sobie filmy?
- No spoko, a właśnie Hazza mieliśmy zagrać w fife no chyba że się dalej boisz przegranej z dziewczyną.
- Dobra skończ i chodź już zagrać.
- Ok czekam na to już od wczoraj.
Poszliśmy do salonu i zaczęła się gra o honor, muszę go pokonać za wszelką cenę.
Do połowy było 0:0 więc się mocniej skupiłam i... strzeliłam mu tą bramkę!
- Jeeee! Jesteś słaby a ja dobra a ty słaby- zaczęłam śpiewać po czym znowu usiadłam żeby nie było takiej bramki jak z Louisem ale niestety po chwili on też strzelił mi. Byłam wściekła i ostatecznie mecz zakończył się 1:1.
- Zremisowałeś z panną. Hmmm słabo co?
- Po prostu miałem gorszy dzień- naburmuszył się.
- To się zdarza przed okresem.- skrzywiłam się a chłopcy na kanapie zaczęli się śmiać z Harrego a on jak zwykle  był wkurzony.
- Ja nie mam okresu!
- Udowodnij.
- Jak?
- No widzisz gdybyś był rzeczywiście facetem nie musiałbyś udowadniać.
- Ale ty jesteś dziwna.
- A ty wczesny.- Potter już ledwo wytrzymywał, był cały czerwony ze złości.
- Czemu ty taka jesteś, raz wesoła, miła jak rano, nie do końca ale przynajmniej do zniesienia a teraz. Znowu powrót?
- Tak Batman wielki powrót!- nie mogli wytrzymać ze śmiechu.
- Dobra zamknij się już i weź się ode mnie odwal.- powiedział do mnie wściekły. - A i moglibyście być cicho bo muszę się przygotować na jutrzejszą poprawę?- Tym razem zwrócił się do chłopców a oni tylko skinęli głowami.
Ja za to wróciłam do pokoju i włączyłam muzykę najgłośniej jak tylko mogłam. Nie musiałam długo czekać i w drzwiach pojawił się loczek.
- Puka się zanim się wejdzie do czyjegoś pokoju nie wiedziałeś?
- Wyłącz to! Mówiłem im żeby byli cicho a ty musisz robić swoje.
- No właśnie mówiłeś do nich nic o mnie nie wspomniałeś.
- Dobra to możesz być cicho bo uczę się na poprawę?
- Nie- zaśmiałam się.
- No proszę.
- Dobrze już dobrze bo się jeszcze popłaczesz.
Wyszedł z mojego pokoju a ja zamierzałam się przebrać. Ściągnęłam bluzkę, spodnie i brałam inne ciuchy gdy nagle moje drzwi się otworzyły a w nich stał Zayn.
- Przepraszam ja nie chciałem ja już wyjdę- czy oni się nie nauczyli pukać?
- Jak już wszedłeś to powiedz.
- Bo Danielle przyszła jak będziesz mogła to zejdź.
- Dobra.
Stał tak jeszcze chwile i mi się przyglądał.
- To wszystko? Jak tak to już wyjdź a nie mi się przyglądasz.
- Przepraszam cudowne masz ciało.
- Taaa dobra wyłaź.
Przebrałam się wreszcie i zeszłam.
- O jesteś Chachi, to jest Danielle.
- Ta od sms.- powiedziałam cicho.
- Od jakich sms?- zapytała, dobry ma słuch.
- A nieważne. Niall przynieś mi poduszkę.
- A co on twój służący? Weź go tak nie wykorzystuj.
- Tak to mój służący. I nie wtrącaj się w to.
- No zrobiłem to żeby mi już kawałów nie robiła.
- Okay więcej nie chcę wiedzieć.
Usiadłam na kanapie i czekałam na Nialla.
- Może zagramy w butelkę?
- Ok.- zgodzili się wszyscy chociaż ja nie byłam co do tego pewna bo bałam się że zapytają albo każą mi zrobić coś głupiego.
- No dobra- w końcu się zgodziłam i usiedliśmy.
Pierwszy zakręcił Louis i czekaliśmy aż dziubek butelki się zatrzyma. Wypadło na Zayna.
- Zadanie czy pytanie?
- Pytanie boję się ciebie jesteś nieobliczalny.
- Ok. to... Jakby Liam nie chodził z Danielle to którą byś pocałował Chachi czy Danielle?- zapytał z uśmieszkiem Lou.
- Chachi.- Co? WTF?! Musze go bardziej denerwować bo jaki widać woli mnie od ślicznej Danielle. Z Harrym to już mam załatwione.
- Ok teraz ty.- podał butelkę Zaynowi zakręcił i wypadło na mnie.
- Pytanie czy wyzwanie?
- Wyzwanie.- Bałam się że będą pytali o moje prywatne sprawy.
- Ok to pocałuj Harrego.- od razu pożałowałam mojego wyboru.
- Co? Powaliło cię do reszty czy jak?
- Nie. I jeszcze żeby nie było, z języczkiem przez co najmniej 20 sekund no wiesz jak wam się spodoba.- zaczął poruszać śmiesznie brwiami.
- Ale ja mam dziewczynę.
- To co to jest zadanie i musisz je wykonać.
- Ale czemu akurat ja przecież wiesz że się nienawidzimy.
- Ja wiem że nadal ci się podoba chodź trochę za dużo się nasłuchałem na początku żeby w to wątpić. 
- To że mi się wcześniej podobała nie znaczy że dalej mi się podoba.
- Boże skończcie już co wam szkodzi? To tylko jeden głupi pocałunek.
- Ok- przewróciłam oczami.
Gdy zbliżyłam się do jego ust on szybko się pochylił i zaczął mnie namiętnie całować. Muszę przyznać może mózgu nie ma ale całkiem dobrze całuje. Wreszcie się od siebie oderwaliśmy.
- I jak dobrze całuje?- zapytał Zayn.
- A co cię to obchodzi.- odpowiedziałam
- No nawet, nawet.- powiedział Harry nie zważając na moją wcześniejszą odpowiedź zdziwiło mnie to trochę ale trudno.
- Dobra koniec tematu to tylko nic nie znaczący buziak. Zapomnijmy o tym.
- Ok mi pasuje.- powiedział Potter.
Zakręciłam, wypadło na... Nialla.
- Zadanie czy pytanie?
- Zadanie.
- Ok. To... Umyj ręce w kiblu.
- Co?!
- No umyj ręce w kiblu.
- Ale ty jesteś rąbnięta hahahahah.- zaczął się śmiać Lou.- Jak ja.
- To idziesz?- ponaglałam.
- No już.
Poszliśmy z nim i gdy byliśmy już w toalecie jeszcze zapytał.
- Ale musze całe?
- Tak.
Gdy je zanurzył nie mogliśmy powstrzymać śmiechu. Wszyscy śmiali się jak opętani.
Zeszliśmy z powrotem do salonu i Niall tym razem kręcił.
[...]
Skończyliśmy grać mniej więcej po godzinie.
- A Danielle mogłabyś pójść z Chachi na zakupy? No bo wiesz jest ta impreza i w ogóle- zapyatał Liam.
- Po co niby?- wtrąciłam się.
- A masz jakąś sukienkę?
- No, nie...
- Tak myślałem.
- Czwartek ci pasuje?
- No.- powiedziałam z przymusem.
- A i nie wiem czy ktoś ci powiedział ale na imprezie będzie Justin.
- Bieber?!
- No.
-Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaa!- zaczęłam się drzeć jak opętana po chwili dołączył do mnie Niall. Nie mogłam uwierzyć że mój idol będzie w moim domu!
- Belieber?- zapytał Zayn.
- Tak!
[...]
Obudziłam się przed siódmą więc postanowiłam to wykorzystać i zrobić chłopcom śniadanie żeby im podziękować za to że Justin będzie na naszej imprezie. Akurat gdy skończyłam zaczęli się schodzić na dół.
- Co zrobiłaś z dawną Chachi?- zapytał zaniepokojony Harry.
- Zjadłam ją!- wyszczerzyłam zęby.
- Moja krew- dodał Niall. Przewróciłam oczami i ponaglałam ich żeby usiedli i zjedli przygotowane śniadanie.
- Wypluj ją!- krzyknął loczek- że dawną Chachi.
- Czemu? Jest źle kiedy jestem miła a kiedy wredna też.
- No wypluj ją!
- Spierdalaj.
- O wróciłaś. Taką cię polubiłem.
- Ty mnie nienawidzisz.
- Fakt, zapomniałem.
- Nie wiem jak mogłeś tego zapomnieć.
- Wczorajszy pocałunek mu zaszkodził- wtrącił się Lou.
- Zamknij mordę.
Zebraliśmy się i pojechaliśmy do szkoły razem, ja żeby nikt nie zauważył że z nimi przyjechałam wysiadłam parę metrów szybciej.
Weszłam do szkoły i pierwsze co zobaczyłam to zrytą mordę pustaka. Gdy weszli chłopcy od razu rzuciła się na Harrego ale on ją odepchnął. Dla mnie to było przezabawne patrzeć na jej zdezorientowaną minę. Poszedł dalej i ją olał dla mnie to był jeden z najcudowniejszych momentów w życiu.
-Co to kurwa ma być ?!
- Życie maleńka, życie.
- Co ty mu nagadałaś? - zapytała gdy zobaczyła że się śmieje.
- Ja? Nic on po prostu przejrzał na oczy że z taką wstrętną brzydulą lepiej się nie zadawać- odpowiedziałam.
- Suka.
- Coś powiedziałaś? -zapytałam z kipną.
- Nie.- odpowiedziała zbulwersowana.
[...]
Gdy wróciłam do domu nikogo jeszcze nie było więc ja zaczęłam przygotowywać się na próbę. Po kilku minutach wyjechałam z domu zanim ktoś wrócił.
- Hej. Co tam?- zapytałam Brandona.
- Spoko.
- Chodzi mi o Dżajne.
- A. Tak dzięki bardzo pomogłaś pogodziliśmy się już.
- Czemu nie widzę entuzjazmu.
- Bo ty nie potrafisz dostrzec co dobre. Nie wiem czemu spytałem ciebie o rade. Znam mnóstwo ładniejszych i milszych osób od ciebie. Moim zdaniem nie pasujesz do naszej grupy, no dobra zrobiłaś ten układ i wpadłaś na pomysł żeby wystąpić ale co z tego mamy jeżeli i tak nikt nie wie że to my? Nie wiem po co przyszłaś na próbę. Jesteś nikim.- Taki zajebisty a jak przyjdzie co do czego to frajer jak wszyscy. Tyle razy spotkałam fałszywych ludzi więc sama nie wiem czemu tym razem zaufałam.
- Jestem nikim? Dla takich jak ty to i tak za wysoko.- pokazałam mu mojego pięknego środkowego palca i pojechałam. Mam ochotę sama sobie przypierdolić za naiwność. Nawet nie wiedziałam o co mu chodziło przecież mu pomogłam byłam dla niego miła. Jak widać bycie miłym się nie opłaca w niczym już mu nie pomogę. A morał tej bajki jest krótki i niektórym znany: jeśli ufasz ludziom po prostu jesteś pojebany. Mam się przejmować? Stresować? Żałować? Pierdole!
Wróciłam do domu i chłopcy już tam byli ja chciałam ochłonąć więc się przebrałam i wskoczyłam do basenu. Pływałam sobie pół godziny i pływałabym dłużej ale niestety przerwał mi Louis.
- Zaraz przyjdę tylko się przebiorę.
- Nie, nie przychodź chcę być tu sama.
- To jest też mój basen więc będę w nim pływał.
- W takim razie ja idę.
Poszłam do pustego pokoju. Często tu przychodziłam potańczyć albo żeby być sama, nikt nie wiedział że jest taki pokój bo wchodziło się przez mój.
Miałam zły dzień, tydzień, rok.....cholera.


Pierwszy raz mi taki długi imagin wyszedł *_* A i jak coś to nie jestem fanką Biebera zrobiłam to do imagina a że Chachi w realu go lubi to tak zrobiłam :D